Techische Universitet Dortmund
Universidade Lusofona Humanidades e Tecnologias
Techische Uniwersität w Berlinie
Semestr zimowy 2013/2014 zrealizowałam w ramach programu LLP Erasmus na zagranicznej uczelni Techische Uniwersität w Berlinie, w Niemczech. Możliwość wzięcia udziału w wymianie międzynarodowej uważam za niepowtarzalną szansę zdobycia doświadczenia kulturowego i edukacyjnego. Wyjazd daje nie tylko sposobność do uczęszczania na zajęcia uczelni zagranicznej, dzięki niemu usamodzielniłam się poznałam wiele nowych osób, a co dla mnie najważniejsze, zyskałam swobodę w porozumiewaniu się w języku niemieckim. Spędzenie semestru za granicą uważam za bardzo dobrą decyzję i od tej pory będę zachęcać wszystkich wahających się studentów, aby podjęli próbę uzyskania stypendium.
BERLIN
Stolica Niemiec, a zarazem największe miasto w tym kraju dostarcza wiele możliwości młodym ludziom. Przed wyjazdem obawiałam się jak będzie wyglądać życie w tak dużym mieście. Moje obawy rozwiały się już pierwszego dnia. Berlin ma doskonałą infrastrukturę transportu publicznego. S-Bahn, czyli szybka kolej miejska, U-Bahn, czyli metro, a także liczne linie tramwajowe i autobusowe pozwalają bardzo szybko poruszać się po mieście. Czas oczekiwania na przesiadkę to maksymalnie 4 minuty. Berlin to "miasto z historią". Na każdym kroku widać ślady przeszłości. Pół roku nie wystarczyło aby zwiedzić wszystkie jego zakamarki, a takich jest mnóstwo w różnych dzielnicach. Każda skrywa w sobie pełen wachlarz usług, od zacisznych kawiarenek, po muzea i znane ikony architektury. To co najbardziej podobało mi się przy poznawaniu miasta, to to, iż codziennie mogłam zobaczyć i poznać coś nowego.
ZAKWATEROWANIE
Przy składaniu aplikacji na uczelnię w Berlinie dostałam wiadomość od Koordynatorów Erasmusa z Techische Uniwersität, że istnieje możliwość złożenia podania o pokój w akademiku. Skorzystałam z okazji. Przydział pokoi zależał od szybkości złożenia podania. Akademik który dostałam znajdował się w idealnej lokalizacji. Blisko przystanku S-Bahn, ale co ważniejsze 10 min. pieszo od uczelni. Pokój jednoosobowy (tylko takie zazwyczaj są spotykane w Niemczech) kosztuje od 200 do 280 zł. Wyższe kwoty, ok 300 płacą osoby wynajmujące pokoje na własną rękę. Jest to o tyle trudniejsze zadanie, że wynajmujący przeprowadzają tzw. "casting" na nowego lokatora. Dlatego, jeżeli ktoś zdecyduje się na ten rodzaj zakwaterowania, to powinien zarezerwować sobie więcej czasu na spotkania z wynajmującymi. Na czas poszukiwań można zatrzymać się np. w hostelu. Koszt noclegu to w wieloosobowych pokojach ok. 10-12 euro.
UCZELNIA
Uczelnia Techische Uniwersität Berlin jest bardzo otwarta na potrzeby i problemy studentów. Wybór przedmiotów odbywa się na początku semestru. Koordynatorzy i wykładowcy zazwyczaj są wyrozumiali i pomagają w wyjaśnianiu wszelkich problemów czy wątpliwości. Zajęcia odbywają się zarówno w języku angielskim jak i niemieckim. Studenci Erasmusa traktowani są tak samo jak studenci z Niemiec. Każdy musi wykonać te same zadania. W razie problemów językowych, wykładowcy płynnie przechodzą na język angielski. Wiele projektów wykonuje się w grupach, co pozwala na obustronną naukę i wymianę doświadczeń. Wyniki pracy kontrolowane są na klauzurach, w postaci prezentacji. Każda grupa prezentuje swój projekt na forum studentów oraz przed komisją, w skład której wchodzą opiekunowie projektów, zaproszeni goście z biur architektonicznych i profesorowie z danej katedry.
Informacje na temat rekrutacji, zameldowania, wszelkich opłat są wysyłane do studentów w postaci książeczki informacyjnej. Po potwierdzeniu przyjazdu każdy student musi wyrobić Legitymację studencką, która jest jednocześnie semestralnym biletem metropolitarnym, umożliwiającym korzystanie z transportu miejskiego na terenie Berlina. Koszt tego biletu to 237,43 Euro.
JEDZENIE
Na uczelni jest wiele stołówek na których za niską cenę ok. 3 Euro można zjeść obiad. Jedzenie tam jest dość smaczne, wszystko zależy od upodobań. W mieście jest wiele restauracji, barów szybkiej obsługi, czy takich ze zdrową żywnością ekologiczną. Każdy znajdzie coś dla siebie. Towary w sklepach są stosunkowo droższe niż w Polsce. Najtańsze Markety to Aldi oraz Lidl. W nich ceny są porównywalne do tych w naszym kraju.
LUDZIE
Mówi się, że Berlin to „najmniej niemieckie miasto w Niemczech”. Jest to związane z licznymi przyjezdnymi. Wielonarodowość mieszkańców sprawia, iż miasto tętni życiem. Można zasmakować wszystkich dań świata, poznać wiele kultur i usłyszeć przeróżne języki, w tym również język polski.
ATRAKCJE
Ciężko zliczyć wszystkie atrakcje jakie czekają na przyjezdnych do Berlina. Muzea, festiwale, teatry, kina, dyskoteki, parki, ścieżki rowerowe, kawiarnie, kluby sportowe, baseny- wszystko to i jeszcze więcej, czeka na przyszłych mieszkańców. Organizowane są również liczne spotkania specjalnie dla studentów biorących udział w programie Erasmus. Sprzyjają one nabywaniu nowych znajomości, oswajaniu się z językiem i nowym miejscem zamieszkania.
CO MI DAŁ WYJAZD?
Odwagę do poznawania nowych ludzi, wykorzystywanie każdego dnia w pełni, ( 6 miesięcy to naprawdę niewiele!), niezapomniane przeżycia, rozwój językowy, inne spojrzenie na edukację architektoniczną, doświadczenie w samodzielnym załatwianiu spraw ( i to w obcym języku) i oczywiście nowych przyjaciół, którzy już obiecują odwiedzić mnie w Polsce.
Katarzyna Pejas
Ecole Nationale d’Architecture w Paryżu, Paris-Val de Seine
Przez semestr zimowy 2013-2014 brałam udział w wymianie studenckiej, ERASMUS. Na swoją docelową uczelnię wybrałam Ecole Nationale d’Architecture w Paryżu, Paris-Val de Seine.
W szkole tej zajęcia odbywają się tylko w języku francuskim, co było dla mnie bardzo rozwijające. Szkoła nie jest ani wydziałem politechniki, ani uniwersytetu, jest samodzielną szkołą wyższą architektury, dzięki czemu budynek jest doskonale dopasowany do potrzeb studentów. Poza standardowymi salami wykładowymi, są tam sale makieciarskie, komputerowe, sala drukarniana z ploterami dla studentów, maszyny do cięcia laserem oraz liczne przestrzenie do pracy przez cały dzień.
Tryb pracy tamtejszych studentów bardzo różni się od tego który widzimy na naszej uczelni. Studenci spędzają na uczelni całe dnie, wspólnie pracując i dyskutując nad swoimi projektami. Pracownie są dobrze urządzone i wyposażone w takie sprzęty jak lodówka, kuchenka mikrofalowa, stoły kreślarskie z matami i nożami do makiet. W szkole znajduje się również specjalistyczna biblioteka z czytelnią, sala ekspozycyjna, sala eksperymentacyjna z suwnicą, laboratorium fotograficzne oraz materiałoteka w której można dotknąć i czytać na temat przeróżnych materiałów budowlanych i wykończeniowych.
Podstawową jednostką organizacyjną w szkole Paris-val de Seine jest aterier albo grupa. Wybiera się je na podstawie tematu projektowego zaproponowanego przez prowadzących. Ja wybrałam aterier BE, ponieważ zainteresował mnie projekt dużej szkoły miejskiej- collegu w podparyskiej miejscowości Ivry-sur Seine. Wybór atelier decyduje później o konkretnym planie, profesorach prowadzących zajęcia i grupie ludzi z którymi się później pracuje.
To, co rzuca się na pierwszy rzut oka studiując w takiej szkole jak Val-de Seine jest rozwinięta kultura dyskusji. O architekturze i nie tylko. Większość zajęć jest interaktywna i otwarta na współpracę, dialog ze studentami. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale mówię o regule jaką zauważyłam podczas pół roku spędzonego tam.
Jeśli chodzi o zauważone przeze mnie minusy, to na pewno wymieniłabym fakt, że w szkole tej nie ma działającej grupy która wspierałaby przyjezdnych erasmusów podczas pobytu tam. Nie były organizowane żadne spotkania integracyjne, obcokrajowcy musieli załatwiać wszystko na swoją rękę i domyślać się, jak działa tamtejszy system. Radzenie sobie w takim mieście jak Paryż, czyli znalezienie mieszkania, założenie konta bankowego, a nawet kupienie karty sim do telefonu wspominam jako bardzo skomplikowane, wymagające dużo czasu, przeważnie zmarnowanego i dokumentów niemożliwych do załatwienia bez innych zgód i oświadczeń. Wielka szkoda, że w Paryżu nie działają takie organizacje jak np. u nas w Gdańsku, uważam że jest na to wielka potrzeba.
Ogólnie pobyt na stypendium w Paryżu wspominam bardzo dobrze. Uważam że rzeczy których się tam nauczyłam, kontakty jakie zawzięłam i możliwość spojrzenia na studia architektury i wykonywaną przez architektów pracę w innym środowisku będzie miało duży wpływ na moją drogę zawodową i osobistą. Umiejętności takie jak wyszlifowanie języka, poznanie słownictwa specjalistycznego oraz realiów architektonicznych francuskich, ale też z krajów z których poznałam innych uczestników stypendium Erasmus sprawiły że moje horyzonty są otwarte jeszcze szerzej.
Marta Potulska
Tampere University of Technology, Finlandia
Tampere jest miastem znajdującym się w południowo-zachodniej Finlandii. Jest to miasto śródlądowe leżące pomiędzy dwoma jeziorami Näsijärvi i Pyhäjärvi. Pod względem liczby ludności jest trzecim miastem w Finlandii zaraz po Helsinkach i Espoo, liczy ponad 200 tys. mieszkańców. Jest to jeden z największych ośrodków przemysłowych kraju, Tampere nazywane jest "Manchesterem Finlandii". Jedną z charakterystycznych dzielnic miasta jest Nokia, gdzie znajduje się siedziba firmy produkującej telefony komórkowe.
Do miasta można dostać się podróżując samolotem bezpośrednio do samego Tampere, bądź za pośrednictwem linii kolejowych z innych dużych miast. Ja wybrałam tanie połączenie lotnicze z Gdańska do Turku i tam zmieniłam środek transportu na pociąg. Po około 4h od wylotu byłam w centrum Tampere.
Na dworcu kolejowym czekał na mnie mój "erasmusowy" opiekun - tutor. Był to również student architektury. Dzięki jego pomocy udało mi się dotrzeć do mojego nowego miejsca zamieszkania. Przez cały okres wymiany
Akademiki znajdują się w bardzo blisko uniwersytetu. Niestety mi nie przydzielono domu studenckiego a było to spowodowane renowacjami akademików w okresie, podczas którego przebywałam na erasmusie i związanym z tym deficytem miejsc w domach studenckich. Jednak uczelnia poleciała mi skorzystanie z usług innej organizacji, która zajmowała się poszukiwaniem i wynajmowaniem mieszkań studentom. Moje mieszkanie znajdowało się około 10 kilometrów od kampusu uczelnianego. Na początku byłam przerażona odległością jaką będę musiała pokonywać aby dostać się na uczelnię, jednak szybko odnalazłam plusy tago rozwiązania. Mieszkanie, które wynajmowałam znajdowało się w pięknej lokalizacji. Było to mieszkanie w bloku, który znajdował się 40 m od brzegu jeziora Pyhäjärvi i otaczającego go lasu, okolica stała się później miejscem relaksu i częstych spacerów. Hatanpaa - dzielnicę, w której znajdowało się moje mieszkanie dzieliło od centrum 1,5 km. Wraz ze mną mieszkanie wynajmowały dwie inne studentki. Jedna z nich była również studentką architektury studiującą w Belgii i tak jak ja przebywającą na Erasmusie. Jak się później okazało nasze nowe mieszkanie było bardzo dobrze skomunikowane z uczelnią, dojazd autobusem zajmował nam około 30 minut.
Pierwszy tydzień na uczelni był to tzw. "orientation week" podczas, którego mieliśmy możliwość poznania innych studentów oraz zapoznania się z zasadami panującymi na uczelni. Codziennie rano odbywały się wykłady a wieczorem organizowane były spotkania i wydarzenia w których uczestniczyli erasmusi oraz fińscy studenci.
Na uczelni można było poznać studentów z całego świata, z Australii, Ameryki, Azji i Europy. Zagraniczni studenci podzieleni są na dwie kategorie - international students i exchange students. Ci pierwsi są studentami, którzy nie są obywatelami Finlandii ale studiując na uczelni mogą otrzymać dyplom jej ukończenia, natomiast wszyscy studenci przebywający na stypendiach, wymianach m. in. przebywający na Erasmusie są to exchange students.
Uczelnia jest świetnie przystosowana do potrzeb studentów. Na kampusie znajdują się stołówki, pracownie komputerowe, sale do pracy dla studentów oraz biblioteka. W budynku wydziału architektury znajduje się modelarnia z przydzielonym miejscem dla każdego ze studentów, studenci architektury mogą też korzystać z małej kuchni, która bardzo przydawała się podczas długich dni i nocy spędzonych przy pracy nad projektem.
Dużym plusem studiowania na uczelni w Tampere była dobra organizacja. Biuro spraw międzynarodowych oraz kontakt z profesorami odbywał się bardzo sprawnie, po wysłaniu maila mój najdłuższy czas oczekiwania na odpowiedź od profesora czy nauczyciela był to jeden dzień. Wszystkie potrzebne informacje znajdowały się w internecie a te przekazywane na zajęciach oraz wykłady pojawiały się na platformie internetowej.
Na wydziale architektury studenci mieli do dyspozycji nowoczesny sprzęt komputerowy wyposażony we wszystkie potrzebne programy do wykonywania projektów.
Plusem studiowania na wydziale architektury była możliwośc zetknięcia się z innym sposobem nauczania. Na każdym z kursów organizowane były wyjazdy, warsztaty oraz cotygodniowe spotkania z architektami, przedstawicielami różnych organizacji oraz osobami, których dotyczył projekt. Co kilka tygodni na każdym z kursów odbywały się konsultacje oraz przedstawianie projektu przed większą grupą studentów. Każdy miał szanse wziąć udział we wspólnej dyskusji dotyczącej projektu oraz przedstawić swój projekt i usłyszeć zdania na jego temat. Pozwalało to dostrzec wady i zalety projektu. Po zakończeniu konkretnych etapów kursu odbywała się oficjalna prezentacja projektu, która zakończona była wystawieniem ocen przez prowadzących.
Samo studiowanie w Finlandii daje możliwość bezpośredniego kontaktu z przykładami dobrej architektury, które otaczają z każdej strony. Poza dobrą, tradycyjną, drewnianą architekturą znajdują się tu także prawdziwe "perły" architektury np. obiekty zaprojektowane przez światowej klasy architekta Alvara Aalto.
Podczas pobytu w Finlandii poza architekturą i panującą tu atmosferą urzekł także krajobraz - lasy, skały i wszechobecne jeziora oraz pojawiające się niekiedy zorze polarne. Polecam każdemu wyjazd do Finlandii. Podsumowując jeśli miałabym wybierać jeszcze raz miejsce mojego erasmusa to z pewnością wybrałabym Tampere. Wszystkim polecam wzięcie udziału w programie Erasmus a ci którzy wybiorą Finlandię na pewno nie będą żałować!
Barbara Wojsz
Slovenská Technická Univerzita v Bratislave
Jesień i zimę 2013 roku spędziłam w Bratysławie studiując na Slovak University of Technology (STU) i były to jedne z najlepszych miesięcy mojego życia. Teraz cieszę się tym bardziej, że cały wyjazd wyszedł tak naprawdę przez przypadek – gdyby nadać tytuł temu sprawozdaniu to brzmiałby pewnie "Głupi to ma szczęście".
Zaczęło się od tego, że mogłam jechać tylko na uczelnię z rozliczeniem semestralnym (II stopień studiów). Wybrałam Wiedeń, nie wyszło, więc stojąc przed Panią Małgorzatą Bogdanowicz i załamując ręce usłyszałam „a może Bratysława? Stamtąd X wróciła bardzo zadowolona”. Pierwsze, co powiedziałam, to „Bratysława? Ale gdzie to, przecież na Słowacji?”… Po krótkiej rozmowie okazało się, że na tamtejszej politechnice studiowałabym Planowanie Przestrzenne, a na PG akurat zapisałam się na projektowanie dyplomowe do Katedry Urbanistyki i Planowania Regionalnego. No dobra, ryzykujemy - zobaczymy, co się stanie.
Wiedziałam, że podjęłam prawidłową decyzję kiedy zwolniło się miejsce w Wiedniu i zaczęłam na szybko przygotowywać wszystkie dokumenty, ale dostałam akceptację z Bratysławy i cieszyłam się, jakbym wygrała milion w totolotka. No to jedziemy J
Tanie loty do Bratysławy z Polski nie istnieją, ale jest PolskiBus z Warszawy – bilet za 20 zł (!) kupiłam jeszcze przed otrzymaniem akceptacji. Cały mój Erasmus okazał się naprawdę tani – za stypendium byłam w stanie zapłacić za akademik i żyć dość przyzwoicie jak na studenta.
Skoro już jesteśmy przy temacie – akademik. Mieszkałam w domu studenckim Jura Hronca, w pokoju dwuosobowym z łazienką; ogólnodostępna kuchnia znajdowała się na korytarzu. Studenci Erasmusa lokowani byli w wyremontowanych pokojach, na dwóch piętrach. Warunki dobre jak na swoją cenę -76 euro miesięcznie. Sam akademik był oddalony 5 minut pieszo od budynku mojego wydziału, 20 minut od Starego Miasta, 10 minut od dużej galerii handlowej, 15 minut komunikacją miejską od pozostałych akademików (w sumie 3). Nie kupowałam karty miejskiej (ok. 13 euro miesięcznie), jeśli musiałam użyć komunikacji miejskiej kupowałam bilet 15-minutowy – 35 centów a z mojego akademika byłam w stanie dojechać praktycznie wszędzie.
STU nie posiada tak imponujących budynków jak PG. Mój wydział (w zasadzie był to Instytut Zarządzania) znajdował się w budynku głównym. Na moim kierunku była tylko jedna grupa w każdym roczniku, więc nie mogłam sobie dowolnie ustawiać zajęć, jednak nie było ich tak wiele – były objętościowe merytorycznie, nie czasowo.
Na początku semestru miałam więc więcej czasu, aby odkrywać miasto. Jadąc do Bratysławy spodziewałam się czegoś strasznego, tym bardziej, że wszyscy odradzali mi wyjazd tam, mówiąc, że nie ma tam nic do roboty i miasto jest brzydkie. Nic bardziej mylnego! Miasto jest kompaktowe i ma bardzo duży potencjał, jest tam pełno wydarzeń kulturalnych - festiwali, wystaw, koncertów, a także wiele przyjemnych knajpek i barów. Całe miasto jest też stosunkowo tanie – piwo w pubie kosztuje ok. 1,20 euro, obiad studencki w restauracji ok. 4 euro (chociaż w Slovak Pub w ciągu tygodnia można się najeść za 1 euro!).
WAŻNE – aby mieć zniżki na Słowacji, trzeba mieć słowacką legitymację – w związku z tym kartę ISIC wyrobiłam w moim dziekanacie STU. Było to bardzo wygodne i dzięki temu życie było tak tanie – dostawałam zniżki na posiłki na stołówkach STU 2 razy dziennie, w związku z czym najadałam się za mniej niż 2 euro (a jem naprawdę dużo!)- za taką cenę można było dostać zupę, drugie danie, deser i napój. No kraina studenckiego szczęścia po prostu! Kolejny plus – jedna ze stołówek znajdowała się w moim akademiku – schodziliśmy tam w dresach i kapciach.
Komitet Erasmusa w Bratysławie jest dość dobrze zorganizowany, co tydzień – dwa mogliśmy korzystać z jakiegoś eventu przez nich przygotowanego – raz ognisko, raz impreza, raz wyjazd na zwiedzanie któregoś ze słowackich zamków. Dodatkowym atutem całego wyjazdu był fakt, że bariera językowa jest znikoma, i po 2 tygodniach byłam tłumaczem dla innych studentów Erasmusa.
Kolejny wielki plus Bratysławy – jest świetną bazą wypadową do zwiedzania Europy. Jeździliśmy w różne miejsca – do Austrii, Czech, Węgier, Słowenii, Serbii, Polski. Cały Erasmus jest niezapomnianym przeżyciem, ja miałam to szczęście, że dał mi dużo w aspekcie tak kulturowym jak i uczelnianym, zawodowym. Do teraz utrzymuję kontakt z ponad 20 innymi Erasmusami i wiem, że będziemy się spotykać przynajmniej raz w roku. Polecam Erasmusa, polecam Bratysławę!
Anna Rutkowska
Universiteit Hasselt, Belgia
Jeżeli mielibyśmy cofnąć czas i jeszcze raz zdecydować się na wyjazd na Erasmusa, zdecydowanie po raz drugi wybralibyśmy Universiteit Hasselt. Bez wątpliwości możemy powiedzieć, że spędzony tam semestr był jednym z najlepszych okresów w naszym życiu. W ramach wymiany międzynarodowej w Belgii byliśmy od końca sierpnia 2013 (rozpoczęliśmy nasz pobyt od bezpłatnego kursu językowego) do końca stycznia 2014.
DOJAZD
Jechaliśmy do samego Hasselt samochodem, ale istnieją również inne opcje dojazdu. Są tanie loty do Eindhoven lub Brukseli-Charleroi, a stamtąd można dojechać pociągiem. W Belgii istnieje "go-pass", który pozwala na dużo tańszy transport pociągami.
TRANSPORT
W Hasselt komunikacja miejska jest darmowa dla studentów. Na uczelni można wypożyczyć rower na cały semestr. Poza tym w Hasselt wszędzie jest blisko i jest dużo ścieżek rowerowych, co znacznie ułatwia przemieszczanie się.
JĘZYK
Belgia jest podzielona na dwa regiony - Flandrię i Walonię. Flandria jest niderlandzkojęzyczna, a Walonia francuskojęzyczna. Hasselt leży w regionie niderlandzkojęzycznym. Pomimo tego, iż mieliśmy zajęcia prowadzone w języku angielskim, można było skorzystać z darmowego 2-tygodniowego kursu języka holenderskiego przed rozpoczęciem semestru.
JEDZENIE
Hasselt jest uznawane za miasto dobrego smaku. Możemy w nim znaleźć ogromną ilość restauracji. Belgia słynie też z najlepszej czekolady i frytek, co zdecydowanie potwierdzamy. W trakcie zajęć na uczelni jest godzinna przerwa na lunch, podczas której można dobrze zjeść zarówno na uczelni, jak i poza nią. Jedzenie nie jest dużo droższe, w miasteczku można znaleźć Lidla, w którym ceny produktów nie różnią się znacząco od tych w Polsce.
ZAKWATEROWANIE
Najpowszechniejszą formą zakwaterowania jest wynajem mieszkania lub pokoju w domu studenckim. Poszukiwania najlepiej zacząć już przed przyjazdem. Również przed przyjazdem otrzymaliśmy od uczelni zestawienie mieszkań lub pokoi do wynajęcia - wystarczyło jedynie wcześniej skontaktować się z właścicielem.
UCZELNIA
Wykłady na poziomie Master (magisterskie) obowiązkowo prowadzone są po angielsku w przypadku co najmniej jednej angielskojęzycznej osoby na sali (zdarza się, że na początku wykładowca mówi po niderlandzku, lecz po zwróceniu mu uwagi płynnie przechodzi na angielski). Uczelnia prowadzi bardzo ciekawe wykłady i ma sympatycznych wykładowców, jednak obowiązkową rzeczą jest posiadanie laptopa. Belgowie słyną z tego, że są zawsze pomocni i nawet nie zdając angielskiego (co rzadko się zdarza) starają się pomóc - tę cechę charakteru można było zauważyć u wszystkich wykładowców.
ZAKUPY
W Belgii dominują Lidle, Carrefoury i Colruyty. Polecam Lidle i Colruyty.
LUDZIE
Belgowie są bardzo serdeczni i pomocni. Chętnie integrują się z Erasmusami i zapraszają ich na swoje imprezy. Dzięki temu, że uczelnia posiada wiele umów międzynarodowych, nie tylko na terenie Europy, zawarliśmy wiele przyjaźni z ludźmi z całego świata.
Aleksandra Owsiana, Rafał Makola
University College Dublin
Jeżeli miałabym cofnąć czas i jeszcze raz zdecydować się na wyjazd na Erasmusa, zdecydowanie po raz drugi wybrałabym University College Dublin. Bez wątpliwości mogę powiedzieć, że spędzony tam semestr był jednym z najlepszych okresów w moim życiu.
Na wymianę do Dublina wyjechałam na semestrze zimowym studiów magisterskich. W Irlandii rok akademicki zaczyna się już na początku września. Semestr kończy się tuż przed świętami – trwa zatem około 3,5 miesiąca, a więc krócej niż w Polsce. Rozkłada się on w następujący sposób: pierwszy tydzień semestru to tzw. "Orientation Week", kiedy studenci, zwłaszcza pierwszego roku i studenci zagraniczni mają czas, aby zorientować się, jak wszystko funkcjonuje na kampusie, tak aby w pierwszym tygodniu zajęć znać go już wystarczająco dobrze. Jest to czas, w którym organizowane są różnego rodzaju eventy, na których można poznać nowe osoby i ciekawie spędzić czas. Okres zajęć (wykładów i ćwiczeń) trwa 12 tygodni (czyli o 3 tygodnie krócej, niż w Polsce – ta różnica jest dość odczuwalna), następnie jeden "Reading Week" (czas poświęcony na naukę do egzaminów) i dwa tygodnie egzaminów.
Czym studia na Architekturze w Dublinie różnią się od studiów w Polsce? Główna różnica jest taka, że na UCD kładzie się większy nacisk na research. Podczas studiów realizowałam cztery moduły. Dwa z nich poświęcone były projektowaniu. Kolejny kończył się egzaminem (w połowie semestru należało także napisać esej), a ostatni esejem na 4500 słów, przy czym ważne było, aby była to praca własna poprzedzona dokładnym researchem (oprócz tego przez cały semestr dostawaliśmy systematycznie kolejne teksty do czytania, które omawialiśmy na zajęciach – na zmianę z wykładami). Powiem szczerze, że przez całe studia nie przeczytałam takiej ilości tekstów, jak przez 3 miesiące w Dublinie. Można się sprzeczać, czy przyda się to w późniejszym życiu zawodowym, czy nie, natomiast niewątpliwie było to ciekawe doświadczenie, poszerzające ogólną wiedzę w zakresie Architektury. O ile na naszej uczelni jesteśmy dość konkretnie przygotowywani do późniejszego zawodu, o tyle na UCD podejście jest bardziej „akademickie”.
Na pewno jednym z powodów, dla których zdecydowanie warto wyjechać na wymianę do Dublina jest kampus UCD i to, w jaki sposób funkcjonuje. Jest on duży i ciekawie zaprojektowany. Centrum kampusu z dużą biblioteką położoną nad stawem tętni życiem przez cały dzień. Jest ono otoczone budynkami uczelni, dookoła których znajdują się zadbane parkowe tereny. Budynki Architektury znajdują się na uboczu i są nieco starsze, co nadaje ciekawy klimat temu miejscu. Na kampusie studenci mają do swojej dyspozycji m. in. imponujący obiekt sportowy, kino, klub studencki, bary i kawiarnie, a nawet mały kościół. Ponadto, jeden z budynków przeznaczony jest dla studentów z zagranicy (których jest około 5 tysięcy, a więc 20% wszystkich studentów). Odbywają się w nim wszelkiego rodzaju eventy i spotkania. Tam też mieści się Biuro Międzynarodowe, do którego można się zgłosić w razie potrzeby.
UCD ma bogatą ofertę zajęć poza wydarzeniami stricte naukowymi (takimi jak wykłady). Działa tam bardzo wiele stowarzyszeń studenckich, które organizują ciekawe eventy. Jest na przykład Literary & Historical Society, które prowadzi ciekawe debaty, czy spotkania ze znanymi ludźmi. Istnieje również Musical Society, które na koniec każdego semestru przedstawia musical na naprawdę wysokim poziomie, czy też Film Society, do którego przynależność uprawnia do zniżek do kina na kampusie. Poza tym bardzo bogata jest oferta zajęć sportowych: od zajęć na siłowni (także fitness), czy basenu, poprzez tenis, piłkę nożną, kosz, rugby, aż do takich zajęć jak boks, sztuki walki, czy taniec. Podczas trwania semestru organizowane są weekendowe wycieczki po Irlandii (oczywiście płatne J ), które są świetną okazją do tego, żeby lepiej ją poznać. I poznać nowych ludzi z całego świata. J
W Irlandii jest nieco cieplej niż w Polsce (ale kosztem deszczu i silnego wiatru), a trawa jest bardzo zielona przez cały rok. J Łatwo spotkać Polaków na ulicach centrum, choć na uczelni spotkałam ich niewielu. Jest bardzo dużo polskich sklepów, dzięki którym nie trzeba tęsknić za ulubionym jedzeniem. J Jest niestety dość drogo – zwłaszcza komunikacja dużo kosztuje (bilet na 30 dni – do wykorzystania w dowolnym okresie czasu – kosztuje około 90 euro. Przejazd z uczelni do centrum miasta – ok. pół godziny – to 2,60 euro). Jeżeli chodzi o ceny mieszkań, to oczywiście można znaleźć bardzo tanie miejsca (około 200 euro), natomiast pokój o stosunkowo dobrych warunkach, blisko uczelni (ok. 5 minut drogi) może kosztować około 600 euro miesięcznie. 500-600 euro za pokój to cena traktowana jako przystępna. Jeżeli chodzi o ceny jedzenia, to są oczywiście wyższe, niż w Polsce, ale można zaopatrywać się w Lidlu, w którym ceny są porównywalne.
Niesamowite, ile wyniosłam z pobytu na wymianie. Poznałam zupełnie inny sposób studiowania, co na początku spowodowało lekkie zagubienie. Szybko jednak przyzwyczaiłam się do innych metod nauczania. Niestety, muszę ostrzec, że na UCD studentów Erasmusa traktuje się tak samo, jak zwykłych studentów – nie jest zatem oczywiste, że uzyska się zaliczenie z przedmiotu.
Maria Żurawik
Universidade Tecnica de Lisboa
Chciałabym podzielić się wrażeniami z półrocznego pobytu w Lizbonie w ramach wymiany międzynarodowej. W Portugalii byłam od 12 września 2013 do 2 lutego 2014. Uczelnia: Universidade Tecnica de Lisboa. Przed wyjazdem najlepiej zacząć załatwiać formalności związane z dokumentami w celu uniknięcia niepotrzebnego stresu :)
DOJAZD
Jedynym sensownym środkiem transportu do Lizbony jest samolot. Bilety najlepiej jest zarezerwować ok. 1,5 miesiąca przed wylotem. Najlepiej podróżować jest liniami TAP Portugal. Ja bezpośrednio latałam z Warszawy za około 400zł w jedną stronę.
Transport
Lizbona posiada bardzo rozbudowaną sieć metra. Są tu 4 linie. Metro jest czynne w godzinach 6.30 – 1.00 (w nocy). Generalnie za dnia metro jest wystarczającym środkiem lokomocji. Do dyspozycji są także autobusy miejskie, których używałam głównie w nocy (linie nocne). Bilet na pojedynczy przejazd kosztuje 0.8 €. W Lizbonie nie możliwości kupienia tradycyjnego papierowego biletu. Wszystkie bilety są to jednostki kodowane na specjalnych kartach Viva Viagem lub Viva Lisboa(spersonalizowana). Kartę Viva Viagem można kupić w kiosku( 0.5 € ), a potem ją ładować odpowiednimi biletami w automatach. Kartę Viva Lisboa można wyrobić na odpowiednich stacjach metra (np. Alameda, Marques de Pombal). Jest to spersonalizowana karta, na którą można załadować bilet miesięczny. Koszt biletu miesięcznego to 35 € na metro + autobusy.
Jedzenie
Należy przygotować się na zmianę przyzwyczajeń żywieniowych. Portugalia cechuje się dosyć łagodnym klimatem, więc kultura „mięsna” nie jest tak rozwinięta jak w Polsce. Na pewno trzeba skorzystać z możliwości jedzenia owoców morza. Ryby i różne morskie (oceaniczne) wynalazki są dosyć tanie. Owoce cytrusowe są tu dostępne cały rok (tanio i wiele gatunków). Dla przykładu, banany i pomarańcze są bardzo tanie, a zarazem bardzo dobre. Na uczelni jest stołówka, na której za 2.2 € można zjeść obiad (zupa, danie, picie, deser), jakość tego zestawu pozostawia wiele do życzenia, ale jest to najtańsza opcja zjedzenia gotowego posiłku. Najtaniej jednak jest gotować samodzielnie, w erasmusowym gronie.
Zakwaterowanie
Najpowszechniejszą formą zamieszkania jest wynajem pokoju w mieszkaniu studenckim. Poszukiwania można zacząć już przed przyjazdem, lecz przed podjęciem decyzji należy pokój obejrzeć. Mieszkań można szukać na stronie http://www.erasmuslisboa.com/,
Oczywiście po przyjeździe trzeba zamieszkać w hostelu (jeśli nie ma się innej możliwości np. u jakiegoś znajomego:) Hotele są tanie, ja przez pierwsze 2 dni mieszkałam w hotelu „This is Lisbon”, cena 10 € ze śniadaniem.
Przy oglądaniu mieszkania należy zwrócić uwagę na to, czy jest w pokoju okno! (zdarza się, że nie ma), mimo niskiej ceny nie radzę wynajmować takiego pokoju. Kolejną rzeczą są rachunki, jeżeli nie są wliczone w czynsz to należy się spodziewać dodatkowych opłat w wysokości ok. 20 € - 25 € miesięcznie w miesiącach ciepłych (III – X), oraz nawet do 40 € w miesiącach zimnych (XI – II). Przyczyną takiego stanu jest fakt, że w Portugalii mieszkania nie mają centralnego ogrzewania, więc gdy temp. pokoju spada poniżej 12-13 stopni należy dogrzewać się piecykiem elektrycznym, co kosztuje dosyć dużo. Przy wyborze mieszkania należy omijać dzielnicę Martim Moniz oraz Intiendente (zamieszkała w dużej części przez czarnoskórą ludność z byłych koloni np. Angolii itp., bardzo łatwo stracić telefon i portfel).
Uczelnia
UTL jest najlepszą uczelnią techniczną w Portugalii. Widać to po poziomie wykładów, egzaminów oraz projektów. Uczęszczałam na 5 przedmiotów, w sumie 30,0 ECTS. Wszystko zaliczyłem, lecz trzeba liczyć się z tym, że bardzo ciężko jest zdobyć wysoką ocenę. Skala oceniania to 0-20 pkt. W praktyce nikt nie zdobywa oceny 20, dużo studentów nie zalicza przedmiotu ( 20% - 30% oblanych studentów z niektórych przedmiotów). Wykłady na poziomie Master (magisterskie) obowiązkowo prowadzone są po angielsku w przypadku co najmniej jednej angielskojęzycznej osoby na sali (zdarza się, że na początku wykładowca mówi po portugalsku, lecz po zwróceniu mu uwagi płynnie przechodzi na angielski). Na wydział architektury dojechać można autobusami 760 oraz 742.
Łączność
W pakiecie startowym każdy zagraniczny student dostaje kartę SIM w sieci TMN - Moche. Połączenia wewnątrz tej sieci są całkowicie za darmo (kartę należy ładować co miesiąc kwotą co najmniej 5 €). Do Polski najlepiej dzwonić przez Skype.
Zakupy
W Lizbonie góruje portugalska Biedronka, czyli sklep Pingo Doce (ten sam właściciel). Jest to jedna z tańszych sieci. Polecam także Mini Preco (jeszcze tańsza sieć, gorsza jakość), oraz Continente (duży supermarket). Można także spotkać sklepy Lidl. Sklepów jest sporo, chociaż czasami pochowane gdzieś w jakiś garażach :)
Ludzie
Portugalczycy są bardzo spokojni i przyjaźnie nastawieni. Znajomość języka angielskiego ogólnie dobra (w sumie idzie się wszędzie dogadać). Trzeba mieć na uwadze, że Portugalczycy są bardzo niezorganizowanym narodem. Przykładem niech będzie wykład. Zaczyna się teoretycznie np. o godzinie 13.00, lecz w praktyce o 13 można spotkać na sali tylko Erasmusów i czasami wykładowcę, studenci portugalscy schodzą się do godziny 13.20 i wtedy wykład rusza pełną parą :) Ogólnie jestem zadowolona z pobytu w Lizbonie. Zdecydowanie polecam tą lokalizację każdemu, kto rozważa wyjazd na studia za granicę.
Marta Pałejko
UNIVERSYTET W LIECHTENSTEINIE
Liechtenstein jest jednym z najmniejszych krajów w Europie, a znajduję się pomiędzy Austrią i Szwajcarią. Jest to księstwo, a jego stolicą jest Vaduz, tam również znajduje się uniwersytet. Jest to piękny alpejski kraj, położony w dolinie rzeki Ren. Czasami można ulec surrealistycznemu uczuciu, widząc zamek na wzgórzu i wiedząc, że mieszka tam prawdziwy książę, który rządzi tym małym krajem.
Wspaniale wspominam pierwsze dni na wymianie, również jak same przygotowanie do wyjazdu. Przed wyjazdem musiałam wypełnić ankietę dotyczącą preferencji osoby- Buddy, która mogłaby mi pomóc w czasie mojego pobytu na Erasmusie. Przed wyjazdem już miałam kontakt z Nadine- moim Buddym, która zaoferowała mi jakąkolwiek pomoc, odpowiadała na pytania organizacyjne itp. Zdecydowałam się mieszkać w akademiku, i gorąco polecam wybranie tej opcji kwatery. Nie jestem fanką życia w akademiku, ale biorąc pod uwagę wszystkie atuty tego miejsca była to bardzo dobra decyzja. Akademik znajduję się tuż przy samej uczelni, więc nie trzeba dojeżdżać, czasami wiąże się to z codziennym dojazdem 40 minut w jedną stronę lokalnym autobusem. Znajomi, którzy zdecydowali się zamieszkać w prywatnych kwaterach, często w małych liechtensteińskich wioskach są odcięci od życia studenckiego i towarzyskiego, które dzieje się w akademiku. Cena w pokoju dwuosobowym również jest dużo tańszą opcją. Sam akademik jest bardzo przyjaźnie zaprojektowany. Na każdym piętrze jest wspólna kuchnia, gdzie znajdują się wszystkie potrzebne sprzęty (choć należy zabrać bądź kupić oferowany przez akademik zestaw kuchenny np. garnki, telerze, sztućce itp.) Znajduję się wielki stół, kanapy z telewizorem, jest bardzo przytulnie. Przez wielkie okno możemy zobaczyć co dzieje się na patio bądź w kuchniach w sąsiednim akademiku. Do wyboru są pokoje jedno, bądź dwuosobowe. Przy wyborze pokoju przez Internet, należy uważać. Są pokoje, które mają piękny widok na góry, a z drugiej strony pokoje mają widok na skarpę, są bardzo ciemne i nieprzyjemne.
Jeżeli pokuszę się o ogólną charakterystykę wyjazdu, jak i klimat miejsca to stwierdziłabym że jest tam bardzo spokojnie. Jest to środowisko bardziej wiejskie niż miejskie. Jeżeli ktoś woli wielkomiejskie życie bądź chciałby korzystać z uroków wielkiego miasta, to nie jest to miejsce dla niego. Bardzo podobały mi się górskie widoki, wycieczki na łono natury, nieśpieszny tryb życia, ale również tęskniłam do wszelkiej maści kultury, teatru, ciekawych wydarzeń oraz publicznego życia. Wiele niedogodności związanych z małym miastem rekompensuje jednak uniwersytet i jego program studiów. Polecam to miejsce osobom, które naprawdę chciałyby się czegoś nauczyć. Liechtenstein jako spokojne miejsce jeszcze bardziej pomaga w skupieniu się wyłącznie na nauce.
Liechtenstein jest bardzo drogi, ceny są porównywalne do szwajcarskich. Walutą jest szwajcarski frank. Na początku z przyjazdem związanych jest kilka wydatków, 240 franków musimy wydać na kartę pobytu (Liechtenstein nie jest w UE) oraz na bilet miesięczny na autobus -240 franków. Na większe spożywcze zakupy wiele osób udaje się do Austrii, która jest oddalona od księstwa o jakieś 30 km. Porównując ceny: chleb w Liechtensteinie kosztuje ok. 3 franków, mleko 2, makaron 5.
Studia magisterskie prowadzoną są wyłącznie w języku angielskim. Nawet jeżeli wszyscy uczestnicy zajęć są niemieckojęzyczni to i tak są zobligowani do posługiwania się językiem angielskim. Przy znajomości języka angielskiego życie na uniwersytecie jest bardzo proste. Każdy zna tam angielski, od pani w sekretariacie, po panią w stołówce. Osoby które chciałyby podszkolić swój język niemiecki polecam studia licencjackie, na magisterskich można zapisać się na kurs niemieckiego raz w tygodniu, jednak to nie jest wystarczające aby poznać bądź pogłębić swoją wiedzę z tego języka. Uniwersytet jest niezwykle dobrze wyposażony i bardzo ułatwia to studiowanie. Każdy ma swoje własne miejsce pracy (biurko, krzesło, szafkę) gdzie pracuje nad swoim projektem nawet do rana (uniwersytet jest czynny 24 godziny, można dorobić sobie klucze). Jest mała kuchnia, gdzie są tostery, mikrofalówki, lodówka itp. jest też toaleta z prysznicem. Jeżeli chodzi o specjalistyczny sprzęt, to do wyboru mamy ploter, 7 stacjonarnych komputerów, drukarki, ksero, laser do wycinania i pracownię makiet, gdzie możemy stworzyć swoje makiety z drewna bądź gipsu.
Nie ma aż takiej dużej liczby przedmiotów jak w Polsce, wybiera się ich około 6. Najważniejszym, oczywiście jest projektowanie architektoniczne. Wszyscy podchodzą do tego bardzo, bardzo poważnie. Ma się czasami wrażenie, że dyskusje toczą się nad prawdziwym projektem. Na zajęcia byli zapraszani bardzo ciekawi i znani architekci ze Szwajcarii tacy jak: Patrick Hartman bądź Jannete Giron, od których można było usłyszeć konstruktywną krytykę. Jeżeli ceni się szwajcarską architekturę, warto wybrać się właśnie do Vaduz. Wykładowcy często wykładają również na słynnej ETH w Zurychu.
Życie towarzyskie koncentruje się w akademiku bądź na uniwersytecie. Studenci pochodzą z całego świata. Uważam to za ogromny atut tych studiów, można poznać wspaniałych ludzi i znacząco poszerzyć swoje horyzonty. Po zajęciach jest dostępna szeroka gama zajęć sportowych, na które można uczęszczać bezpłatnie.
Podsumowując, swój pobyt wspominam wspaniale. Moim najważniejszym celem było znalezienie nowych inspiracji, metod projektowania i spojrzenia na architekturę. Ten cel łatwo na Uniwersytecie w Liechtensteinie osiągnąć. Kreatywna atmosfera, ciekawi ludzie oraz życie blisko natury, sprawia, że jest to miejsce wyjątkowe.
Karolina Plewa
luty 2014
ALCALA DE HENARES
Zdecydowałam się na wyjazd na Erasmusa, aby doświadczyć czegoś nowego, poznać nowe miejsca i kultury, a także poznać ludzi i nauczyć się języka. Myślę, że architektura to taki kierunek, na którym bardzo ważne jest poszerzanie swoich horyzontów przez współpracę z innymi studentami, wyjazdy, zwiedzanie i poznawanie nowych miejsc, obiektów i rozwiązań. Na wszystko to pozwolił mi właśnie wyjazd na stypendium.
Postanowiłam pojechać do Hiszpanii ze względu na hiszpański styl życia, kulturę, bardzo ciekawią architekturę, klimat, a także język hiszpański, którego naukę chcę kontynuować teraz, po powrocie do Polski. Wybrałam uczelnię Universidad de Alcala, położoną 30 km od Madrytu. Universidad de Alcalá to jedna z najstarszych uczelni w Hiszpanii i w Europie, założona w 1499 roku. Wszystkie budynki uniwersytetu wraz z historycznym układem urbanistycznym miasta zostały w 1988 roku wpisane na Światową Listę Unesco. Na Universidad de Alcalá studiuje około 30 000 studentów
z Hiszpanii oraz 5 000 studentów zagranicznych z całej Europy oraz Ameryki.
Podczas pobytu w Hiszpanii mieszkałam w mieszkaniach, które dzieliłam ze studentami z innych krajów. Poznałam wielu studentów z Włoch, Francji, Austrii, Litwy, Rumunii, a nawet Egiptu
i Meksyku. Niektórzy z nich także studiowali architekturę i wielokrotnie współpracowaliśmy
w ramach zajęć, a także wspólnie podróżowaliśmy. Rozmawialiśmy o naszych studiach i podejściu do nauki projektowania w naszych krajach.
Wydział architektury na Universidad de Alcala mieści się w jednym z zabytkowych budynków kampusu, położonym w centrum miasta, a zajęcia odbywają się w zmodernizowanych salach lub na patio, przekrytym specjalną, przepuszczającą światło konstrukcją. Podczas zajęć mieliśmy możliwość korzystania ze świetnie wyposażonej biblioteki i wypożyczać wszystkie książki do domu lub korzystać z nich na miejscu w przestronnej i dobrze oświetlonej czytelni, w czasie sesji egzaminacyjnej nawet do późnych godzin nocnych. Każda sala wyposażona jest w komputer z dostępem do internetu. Wydział posiada także warsztat stolarski czy pracownię makiet oraz własną drukarnię, w której można plotować swoje projekty o wiele taniej niż w punktach druku.
Podczas nauki organizowane są liczne zajęcia praktyczne, warsztaty oraz wycieczki związane
z tematyką zajęć. Do prowadzenia zajęć, warsztatów i wykładów zapraszani są goście i wykładowcy
z innych uczelni.
Na wydziale wszystkie zajęcia odbywały się w języku hiszpańskim, z wyjątkiem niektórych ćwiczeń,
na których profesorowie zgadzali się konsultować nasze prace indywidualnie po angielsku. Jednak zawsze namawiali nas na pracę w grupach ze studentami hiszpańskimi.
W ramach przedmiotów projektowych i urbanistycznych realizowaliśmy wspólny temat – modernistyczne osiedle mieszkaniowe z lat 70-tych Bijlmer w Amsterdamie, które później stało się siedliskiem przestępczości i patologii. Naszym zadaniem było stworzenie rozwiązań i projektów, zarówno architektonicznych, jak i urbanistycznych, które wpisywały się w proces rewitalizacji.
W pierwszej fazie należało dokonać analizy istniejącej struktury socjalnej, architektonicznej
i urbanistycznej. Należało wziąć pod uwagę panujące warunki naturalne, ekonomię i aspekty społeczne – był to wstęp do projektowania zintegrowanego, które bierze pod uwagę nie tylko architekturę. Dopełnieniem etapu analiz był cykl warsztatów i wykładów dotyczących Bijlmer, a także sposobów przeprowadzania rewitalizacji takich terenów oraz wycieczka obejmująca oglądanie terenu oraz przegląd architektury Amsterdamu, w szczególności tej z okresu modernizmu.
Myślę, że tak szerokie podejście do problemu projektowania było niezwykle ciekawe i nowatorskie zmuszało do bardziej świadomej pracy. Z drugiej strony, sposób pracy na zajęciach projektowych
w Hiszpanii jest o wiele bardziej abstrakcyjny niż na polskich uczelniach. Na przykład studenci wcale nie są zachęcani do pracowania zgodnie z obowiązującym prawem i normami, a końcowy projekt nie jest szczegółowo rozwiązywany. Opiera się raczej na rozwinięciu swoich idei i nie zakłada wielu ograniczeń. Studenci są zachęcani do rozwijania nawet bardzo abstrakcyjnych pomysłów. Czasami trochę trudno było mi się do tego przystosować, ale z drugiej strony taki sposób prowadzenia zajęć pewnie pozwala bardziej się otworzyć oraz pozwala uniknąć prostych projektów, które studenci czasem proponują, aby uniknąć wielu problemów na przykład na etapie konstrukcyjnym.
Jeżeli chodzi o wiedzę z zakresu konstrukcji, myślę, że hiszpańscy studenci są o wiele lepiej przygotowani. Poziom zajęć jest bardzo wysoki, a ponadto można realizować przedmioty, na których na przykład omawia się najnowsze ekologiczne rozwiązania i technologie i uczy, jak je stosować
w naszych projektach.
Poza przedmiotami projektowymi wybrałam architekturę krajobrazu, na której zajmowaliśmy się krajobrazem okolic Madrytu, fotografię, rysunek odręczny oraz przedmiot, który zajmował się tworzeniem przestrzeni publicznych i zielonych w mieście. Wykładowcy przekonywali nas na tym przedmiocie do projektowania dynamicznego krajobrazu miejskiego, czyli takiego, które zakłada nieustanne zmiany oraz udział mieszkańców w tworzeniu przestrzeni, w miejsce tworzenia planów,
w których każdy element jest szczegółowo zaplanowany przez architekta. Bardzo ciekawym przedmiotem był też projekt mebli, który wymagał wykorzystania w praktyce wiedzy z zakresu ergonomii.
Poza aspektami naukowymi, wyjazd był bogaty przede wszystkim w podróże, nowe przyjaźnie
i doświadczenia. Myślę, ze taki wyjazd powinien być obowiązkowy dla każdego studenta architektury, co oczywiście jest niemożliwe, szczególnie w kontekście ostatnich wiadomości o problemach finansowych stypendium. Dlatego bardzo się cieszę, że miałam taka możliwość i jestem pewna, ze wszystkie doświadczenia w wyjazdu wykorzystam w dalszych studiach , a może nawet w przyszłej pracy.
Joanna Badach
Październik 2012
BRANDENBURGISCHE TECHNISCHE UNIVERSITÄT COTTBUS
Cottbus to małe miasto leżące blisko granicy z Polską. I choć jest niewielkie, nie należy się tym zniechęcać. Dzięki temu wszędzie jest blisko i nie trzeba tracić czasu na dojazdy, gdyż uniwersytet zlokalizowany jest w samym centrum miasta, 5 min. piechotą od starówki. Ponadto samo miasto jest bardzo ładne, malowniczo położone nad rzeką Spree i pełne zieleni.
Jeśli chodzi o uczelnię, to jest to miejsce bardzo przyjazne dla zagranicznych studentów. 20% studentów stanowią tu obcokrajowcy, więc kadra przygotowana jest na przyjęcie studentów z innych krajów. Ponadto biuro do spraw międzynarodowych funkcjonuje sprawnie i w miarę swoich możliwości służy pomocą. Na wydziale architektury niestety panuje już mniejszy porządek. W moim roczniku był bardzo duży problem z zapisami na zajęcia z powodu zbyt dużej liczby studentów. Trzeba było więc bardzo dużo się nabiegać, by zarejestrować się na wybrane kursy. Istnieje możliwość wzięcia kursów z innych kierunków (World Heritage Studies i Environmental Management), o ile pokrywają się one z programem studiów. Z tej opcji korzystało bardzo wielu studentów, gdyż kierunki te wykładane są w całości w języku angielskim. Dozwolone jest też wybieranie przedmiotów z I stopnia studiów, będąc już po dyplomie inżyniera oraz z II nie mając jeszcze tytułu. Właściwie wolno wybierać każde zajęcia, o ile zgodne są z programem studiów z politechniki.
Spora część profesorów i asystentów mówi po angielsku, co bardzo ułatwia życie wszystkim nie znającym języka. Na wielu kursach studentom zagranicznym wolno było wykonywać prace w języku angielskim oraz w tym języku można było się konsultować. Można więc przeżyć na uniwersytecie bez znajomości języka niemieckiego, lecz nie polecam tej opcji. O wiele łatwiej i przyjemniej jest znać język w stopniu komunikatywnym, po prostu ułatwia to życie - na uniwersytecie i poza nim.
Wszystkim, którzy lubią się poruszać polecam program sportowy uniwersytetu. Za 10€/sem. można zapisywać na zajęcia sportowe. Niestety niektóre dyscypliny są tak popularne, że miejsca rozchodzą się w przeciągu pierwszych 15 min. zapisów (zapisy odbywają się przez internet, ogłaszana jest data i godzina początku zapisów i kto pierwszy, ten lepszy - czyli trzeba koniecznie w wyznaczonym czasie siąść przed komputerem i próbować).
Bardzo dużym atutem Cottbus jest bliskość Berlina. Dworzec znajduje się 20 min. od uniwersytetu a pociąg jedzie 1h20 (co godzinę), więc w niecałe 2h można dostać się do centrum Berlina. Dla studentów architektury to nie lada gratka, gdyż stolica zniszczona w trakcie wojny, posiada bardzo wiele przykładów współczesnej architektury. Poza tym samo miasto jest niezwykle ciekawe i także pełne zieleni. Studenci BTU obowiązkowo muszą uiścić opłatę semestralną, której większość przeznaczana jest na bilet semestralny pokrywający koszty komunikacji miejskiej we wszystkich miastach Brandenburgii oraz w Berlinie, pociągi regionalne w ramach tych dwóch landów, a także połączenie z Dreznem. Dzięki temu podróże te nie generują dodatkowych kosztów. Jako, że bilet obejmuje całą Brandenburgię, w jego ramach dojeżdża się do granicy polskiej. W związku z tym, jeśli ktoś zatęskni za polskimi specjałami można wsiąść w pociąg dojechać do Guben (35 min.), przejść na polską stronę i tam zrobić zakupy. Jeśli chodzi o dalsze podróże to bilety kolejowe w Niemczech są bardzo drogie, lecz opłacają się bilety grupowe (do 5 os.), bilety dzienne oraz wszelkie oferty specjalne. Ich koszty są kilkakrotnie niższe niż zwykła cena.
Ogółem polecam Brandenburgische Technische Universität Cottbus jako wybór miejsca na spędzenie jednego lub dwóch semestrów w ramach stypendium Erasmus. Można poznać ciekawych ludzi i przyjemnie spędzić czas. Chciałam ostrzec jednak wszystkich liczących na roczne wakacje, że na tym uniwersytecie Erasmusi, tak samo jak rodzimi studenci muszą się napracować, by uzyskać zaliczenia. Dlatego jeśli ktoś chce sobie tylko odpocząć to radzę przemyśleć decyzję i zmienić kierunek wyjazdu.
Joanna Lipska
sem. zimowy 2011/2012
LJUBLJANA, SŁOWENIA
Semestr zimowy r.a. 2012/2013, w ramach wymiany studenckiej LPP Erasmus, spędziłam w Ljubljanie, na Słowenii. Po powrocie mogę bez wątpienia przyznać, że był to jeden z najlepszych okresów zarówno w czasie studiów jaki i w moim życiu.
Przed wyjazdem niewiele wiedziałam o kraju, mieście jak i o uczelni. Jedyne informacje otrzymałam od koleżanki, która była na wymianie rok wcześniej i była bardzo zadowolona. Uważam, że Ljubljana jest idealnym miejscem na wyjazd na wymianę studencką. Miasto jest niezbyt duże, co powoduje, że wszędzie łatwo się dostać, a wszystkie najważniejsze instytucje i wydarzenia mają miejsce w centrum. Ponadto za 3 euro rocznie dostępna jest rozbudowana sieć rowerów miejskich, a taksówki nawet w nocy są bardzo tanie.
Jeśli chodzi o proces aplikacyjny uczelnia w Ljubljanie, a przynajmniej Wydział Architektury, jest bardzo dobrze zorganizowana. Wszystkie dokumenty można dostarczyć drogą elektroniczną, każdy aplikujący ma własne konto, a ponadto koordynator wydziałowy oraz przedstawiciele biura współpracy międzynarodowej drogą mailową na bieżąco informują aplikanta o postępach w rekrutacji.
Na wymianę w Ljubljanie pojechałam razem z dobrym kolegą ze studiów. Wspólny wyjazd znacznie ułatwił nam zaklimatyzowanie się w nowym miejscu, a także pomógł w rozwiązaniu kwestii podróży do Ljubljany. Dojazd z Polski, a szczególnie z części północnej jest bardzo skomplikowany. Pierwszym rozwiązaniem jest lot tanimi liniami lotniczymi (Wizzair) z przesiadką w Londynie lub Brukseli. Od niedawna istnieją także bezpośrednie loty z Warszawy do Ljubljany jednak wiążą się one ze znacznie większymi kosztami (ok. 700-800 zł). Innym sposobem dostania się na Słowenię jest przejazd pociągiem lub Polskim busem. Żaden z tych przewoźników nie oferuje jednak bezpośrednich połączeń, co wiąże się licznymi przesiadkami. Jeśli istnieje taka możliwość, według mnie, najlepszym rozwiązaniem jest podróż samochodem. Po pierwsze znacznie ułatwia to kwestię transportu wszystkich rzeczy, jakie bierzemy ze sobą na wymianę, po drugie daje możliwość zatrzymania się w dowolnym momencie. Ponadto jest to także sposobność do zwiedzenia miast, przez które przejeżdżamy jadąc do Ljubljany. Samo posiadanie samochodu na wymianie w Słowenii również jest bardzo korzystne. Większe centra handlowe znajdują się na obrzeżach miast, więc jeśli chcemy zrobić tanie zakupy w dużym supermarkecie, samochód bardzo się przydaje. Dodatkowo, Ljubljana i Słowenia stanowią świetną bazę wypadową dla wycieczek, a jako że transport publiczny (koleje i autobusy) są dość drogie i w zasadzie nie oferują żadnych zniżek dla studentów – samochód jest tutaj niezastąpiony i o wiele wygodniejszy.
Podczas pobytu na wymianie mieszkałam w akademiku. W Ljubljanie istnieje parę kampusów studenckich, ale najczęściej uczniowie lokowani są w akademikach najbliższych ich wydziałowi. Istnieją różne opinie dotyczące najlepszego zakwaterowania w czasie wymiany studenckiej. Zaletą akademików są na pewno niższe koszta, możliwość poznania większej ilości studentów, i bezapelacyjnie stanowią one centrum życia studenckiego. Z drugiej strony wiążą się z pewnymi niedogodnościami jak hałas, mniejsze pokoje oraz ryzyko trafienia na niesympatycznego współlokatora. W Ljubljanie w domach studenckich istnieją dwa rodzaje pokojów: pokoje dwuosobowe z wspólnymi łazienkami i kuchnią dla całego korytarza oraz tzw. studia – dwa pokoje dwuosobowe z wspólną kuchnią i łazienką. Z doświadczenia polecałabym drugie rozwiązanie. Informacją użyteczną dla kolejnych ‘erasmusów’ wybierających się do Ljubljany będzie, aby jak najwcześniej rano zjawić się w burze akademików – najlepiej nawet przed godzinami otwarcia ustawić się w kolejkę. Inaczej należy liczyć się z możliwością czekania nawet paru godzin na przydzielenie pokoju. Podobnie rzecz ma się z późniejszym wymeldowaniem.
Do Ljubljany przyjechaliśmy miesiąc wcześniej, aby uczestniczyć w kursie językowym organizowanym przez EILC. Mogę powiedzieć, że był to jeden z najważniejszych elementów wymiany i każdy, kto ma taką możliwość powinien zdecydować się na udział w tego rodzaju kursie. Poza oczywistymi profitami takimi jak nauka języka: poznanie podstawowych zwrotów i słów, przydatnych w późniejszym pobycie na wymianie, można wiele dowiedzieć się o kulturze Słowenii. Jest to także okres w którym biuro organizacji studenckiej SOU organizuje wiele wycieczek i eventów, które były kluczowe do poznania innych studentów, zawarcia przyjaźni. Okres kursu to także najlepsza sposobność, aby poznać miasto oraz pozwiedzać Słowenię, a nawet otaczające ją państwa – jak Chorwację, Włochy czy Austrię.
Naukę na Wydziale Architektury wspominam bardzo pozytywnie. Przedmioty, które wybrałam prowadzone były w interesujący sposób, wzbogacone o wycieczki terenowe i spotkania z architektami i specjalistami w różnych dziedzinach, czego uważam, bardzo brakuje na polskich uczelniach, a co pozwala na lepsze zrozumienie tematu. Oficjalnym językiem wykładowym na uczelni jest słoweński, jednakże ze wszystkimi prowadzącymi można porozumieć się w języku angielskim. Profesorowie są bardzo przychylni ‘erasmusom’ i wielu z nich prowadziło zajęcia w języku angielskim lub też dwujęzycznie. Wydział posiada własną bibliotekę z bogatymi zbiorami książek oraz czasopism (także obcojęzycznych), salę komputerową i modelatornię.
Istotnym aspektem mojego pobytu w Ljubljanie, był tzw. system bonów studenckich. Wszyscy studenci posiadający ważną legitymację studencką oraz słoweński numer telefonu, po rejestracji w specjalnym systemie dostawali tzw. Studentski boni (ich liczba zalezala od dni roboczych danego miesiąca), które pozwalały na uzyskanie zniżek w około 80% restauracji. W skład takiego posiłku (który po zniżce kosztował 2-4 euro) wchodziły: zupa, danie główne, sałatka oraz deser. Pozwalało to na znaczne ograniczenie miesięcznych wydatków.
Podsumowując, wszystkim serdecznie polecam udział w wymianie studenckiej LPP Erasmus. Jest to niesamowite doświadczenie, pozwalające na poznanie nowych ludzi i nawiązanie przyjaźni, odkrywanie podobieństw i różnic kulturowych, naukę samodzielności oraz poznanie nowych miejsc i oczywiście innego podejścia jeśli chodzi o nauczanie. Bardzo cieszę się, że jako moją destynację wybrałam Ljubljanę – miasto pozytywnie mnie zaskoczyło, zostałam nim zauroczona, Słoweńcy są bardzo sympatyczni i chętni do pomocy, a także świetnie władają językiem angielskim, co w znaczniej mierze ułatwiało komunikację obcokrajowcom, a także pomaga w poczuciu się w Ljubljanie jak w drugim domu.
Karolina Wocial
GAZI UNIVERSITY
Jako student Gazi University na wstępie chciałbym wszystkim gorąco polecić zarówno ten uniwersytet, jak i sam kraj. Jest to wspaniałe miejsce do studiowania. W Ankarze spędziłem cały semestr zimowy 2011/2012. Ankara jest dość młodym miastem, ma zaledwie 80 lat, jednak odkąd została stolicą jej populacja rozrosła się w ekspresowym tempie. Oficjalna liczba mieszkańców to 4,5 miliona, a wraz z przedmieściami Ankara liczy sobie blisko 7 milionów ludzi. Jak można wywnioskować ulice bywają bardzo zatłoczone. Turcy należą do nacji, która jest dość wygodna, tzn. nie ruszają się nigdzie bez swojego samochodu. Nie dziwne więc jest to, że ulice, tak jak i transport publiczny są zawsze zatłoczone. Jednak nie należy się zrażać. Turcy są narodem bardzo przyjaznym, pomocnym i otwartym. Wbrew powszechnej opinii Turcja jako kraj jest o wiele bardziej europejska niż reszta krajów muzułmańskich, zarówno jeśli o ubiór, kulturę(tradycje) jak i język. Niestety w Ankarze niewiele osób na ulicy zna język angielski, jednak z podstawową umiejętnością tureckiego można sobie wszędzie poradzić. Podróżowanie w Turcji jest bardzo łatwe. Istnieje wiele firm przewozowych, które dysponują szeroką flotą nowoczesnych autokarów. Co ważne podróże są stosunkowo tanie, a jazdę w autokarze umila miła obsługa, catering, a także wbudowane ekrany LCD w każdym siedzeniu. Trzeba jednak zwrócić uwagę na cenę, ponieważ można wyszukać tanie regionalne linie lotnicze które będą nas kosztować nawet taniej niż podróż autokarem. Kuchnia Turecka jest bardzo smaczna i mam na myśli nie tylko legendarne kebaby, które wbrew pozorom są zupełnie inne niż te w Polsce, ale np. lahmacun czy pide(turecka pizza), albo kumpir (zapiekany, faszerowany ziemniak). Uniwersytet Gazi jest uczelnią nie tylko techniczną, ale mimo wszystko dysponuje doskonała kadrą profesorską. Jednak podejście do projektowania jest zupełnie inne, można by stwierdzić, że bardziej artystyczne i eksperymentalne. Wszyscy na uczelni z chęcią pomogą z każdym problemem Erasmusa – nie ważne czy dotyczy on mieszkania, podróżowania czy kwestii uczelnianych. Jako Erasmus w Turcji miałem okazję sporo podróżować. Turcja jest jednym z krajów, które przesiąknięte są zabytkami, pozostałościami dawnych cywilizacji a także cudami natury. Warto zobaczyć unikalne w skali światowej góry które znajdują się w regionie Kapadocji, gorące wody termalne w pobliżu Ankary a także w wapiennych basenach w Pamukkale. Wszystkim przyszłym architektom polecam odwiedzenie Istambułu ze względu na natłok historycznych budynków z okresu Bizantyjskiego. W końcu imprezy – Turcja niczym nie różni się w tym względzie od Europy (w dobrym znaczeniu tego słowa). Imprezy odbywają się codziennie i ze splendorem, którego czasem nawet w Europie nie da się doświadczyć.
Życzę powodzenia i wytrwałości wszystkim przyszłym erasmusowiczkom i erasmusowiczom.
Marek Hrycyna (rok akad. 2011/12)
VIA UNIVERSITY COLLEGE
Horsens to 52 tys. miasto położone w Jutlandii Środkowej w Danii. Właśnie tam spędziłam pół roku w ramach programu LLP Erasmus. Bardzo długo wahałam się czy w ogóle wyjechać, ale dziś, po pół roku spędzonym w Danii, mogę tylko powiedzieć, że było warto i nie zamieniłabym spędzonego tam czasu na nic innego.
Mój Erasmus zaczął się już 22 lipca od trzytygodniowego kursu języka i kultury duńskiej – EILC. Otrzymuje się za niego 6,5 punkta ECTS. Kurs jest właściwie bezpłatny (w moim przypadku musiałam opłacić tylko dodatkowy tydzień pobytu w akademiku – 100 euro), a jest to okazja do dodatkowego spędzenia prawie miesiąca w Danii. Duński jest jednym z trudniejszych języków, w szczególności wymowa sprawia bardzo wiele kłopotów, ale atmosfera podczas kursu jest przyjacielska i bezstresowa. Celem nie jest perfekcyjne nauczenie się języka, ale załapanie podstawowych zwrotów, a przede wszystkim integracja. Dzień zaczynał się od wspólnego śniadania, potem odbywały się zajęcia (2 x 90 min) oraz lunch. Popołudniowy czas był również organizowany (wycieczki, bbq, imprezy, zabawy itp.). Te 3 tygodnie są świetnym czasem, żeby poznać nowych, wspaniałych ludzi z całej Europy i nie tylko, spędzić z nimi niezapomniany czas.
22 sierpień – początek roku akademickiego (tak, niestety w Danii zaczyna się dosyć wcześnie) rozpoczyna się zorganizowanym przez Students Society tygodniem integracyjnym. Niesamowita sprawa – gry, zabawy, poznawanie miasta, uczelni, ludzi, imprezy, imprezy (nawet na uczelni). Po tygodniu zaczynają się dopiero prawdziwe zajęcia.
Uczelnia – Via University College to nowoczesny kompleks uczelniany zaprojektowany tak, aby jak najbardziej spełniać oczekiwania studentów. Uczelnia jest dostępna przez 24 h. Wewnątrz znajduje się wiele miejsc w których można w spokoju i ciszy popracować. Na Via prężnie działa Students Society, która organizuje różnego rodzaju wycieczki, imprezy, wyjścia do kina, na basen itp. Szkoła jest otwarta dla studentów, po zajęciach można oglądać filmy na projektorze, korzystać ze szkolnego sprzętu czy też zorganizować imprezę (oczywiście wszystko w pewnych granicach).
Program studiów – Architectural Technology and Construction Management – tak nazywa się tamtejszy kierunek i jest czymś troszeczkę innym niż ‘nasza Architektura’, bo łączy w sobie tak jakby dwa kierunki Architekturę i Budownictwo, które dostosowuje do duńskiego sytemu nauczania. Do wyboru są w zasadzie 2 semestry 4. i 5. Ja wybrałam 5, czyli renowację, która jest podobno najtrudniejszym semestrem na VIA. Zajęcia odbywają się w klasach ok. 20-osobowych i prowadzone są w całości po angielsku. System nauczania polega na tym, że przez cały semestr pracuje się nad jednym kompleksowym projektem w grupach 4 osobowych (z czego przynajmniej jedna osoba musi być tzw. ‘full timem’). Oprócz części grupowej opracowuje się także część indywidualną (temat nie jest narzucany). Nie ma typowych wykładów, czy ćwiczeń. Nauczyciele sygnalizują tylko pewne problemy, pokazując najbardziej typowe rozwiązania, ale tak naprawdę to czego chcesz się nauczyć zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Nie ma także kolokwiów czy zaliczeń. Sposób w jaki prowadzone są zajęcia jest naprawdę fajny, nie odczuwa się żadnej presji, nauczyciele nastawieni są bardzo przyjaźnie (również cała administracja, koordynatorzy wymiany). Egzamin jest jeden, składa się z dwóch części – prezentacja grupowa (20 min) i indywidualna (15 min), plus pytania. Erasmusi nie są traktowani bardziej ulgowo.
Zakwaterowanie – do wyboru są trzy opcje: Kamtjatka (akademik w centrum miasta; ok. 25 min od uczelni), Campus (nowy akademik przy uczelni), oraz prywatna kwatera. Każde z nich ma swoje plusy i minusy. Ja mieszkałam na Kamtjatce, dzieląc mieszkanie z Hiszpanem. Campus jest dużo nowszy niż Kamtjatka, a co za tym idzie ma troszkę lepszy standard. Plusem Kamtjatki jest to, że jest w samym centrum, skąd blisko również do klubów. W akademiku zapewniony jest bezprzewodowy dostęp do Internetu (podczas mojego pobytu mieliśmy z tym problem, ale myślę, że w dużej mierze został on rozwiązany), common
room-ów, pralni. Kuchnia i łazienka są wspólne na 2-3 pokoje (w większości jednoosobowe). Wynajęcie stancji jest opcją dużo tańszą, ale niestety nie znając duńskiego lub osoby, która była / jest na miejscu jest dosyć trudne oraz trzeba się liczyć z zapłaceniem kaucji (3-miesięczny czynsz) oraz zakupem podstawowych mebli.
Wyżywienie – na uczelni funkcjonuje stołówka (canteen), jednak codzienne stołowanie się tam może być nieco drogie. W Horsens jest wiele sklepów, ceny niektórych produktów tj. makaron, ryż, mleko, mięso, są podobne do tych w Polsce. Drogi natomiast jest chleb (oprócz tostowego) oraz nabiał (sery, serki itp.).
Transport – w Danii praktycznie wszyscy poruszają się rowerami, używany kosztuje w granicach 200-300 DKK. Jeden przejazd autobusem to koszt 20 DKK, przy kupieniu 10-przejazdowego karnetu - 12 DKK. Duńskie pociągi mają wysoki standard co niestety wiąże się z bardzo wysoką ceną. W Danii nie istnieje coś takiego jak zniżka studencka, można jednak kupić WildCard, ważną cały rok, za 185 DKK (tylko do 26 roku lat) z którą w pociągu można dostać 50% zniżki na bilet (karta zwraca się już przy podróży w dwie strony do Kopenhagi).
Na co starcza stypendium Erasmus? Tak naprawdę to na niewiele… W tym roku było to 300 euro, które nie pokryło nawet w całości wydatków na akademik (365 euro).
PODSUMOWANIE:
Podczas mojego pobytu w Danii poznałam wielu cudownych ludzi z całego świata, spędziłam z nimi wspaniały czas, w mojej pamięci pozostaną niezapomniane wspomnienia i momenty. Żałuję, że mój Erasmus nie trwał dłużej ale jestem przeszczęśliwa, że mogłam tam być i to wszystko przeżyć. Wiele się także nauczyłam, przede wszystkim zupełnie innego podejścia do architektury, bardziej kompleksowego. Zaczęłam myśleć nie tylko o wyglądzie, ale także o kosztach, konstrukcji, tym co się dzieje na placu budowy oraz o sprawach prawnych. Polecam każdemu wyjazd na Erasmusa i Via University College, to niesamowite doświadczenie na całe życie, które będę zawsze wspominać z uśmiechem na twarzy.
Pozdrawiam i powodzenia na Waszym Erasmusie.
Magdalena Skołucka
HCU Hafencity University
Wymiana studencka to świetne przeżycie które mogę każdemu polecić. Podczas LPP Erasmus studiowałem rok w Niemczech, a dokładniej w Hamburgu. Jest to miasto o wielu możliwościach, bardzo schludne i przyjemne do życia. Zawsze działo się tam coś ciekawego, przeróżne wystawy, wydarzenia kulturalne czy sportowe.
Jednym z ważniejszych aspektów życia studenckiego za granicą są pieniądze. Niestety, Hamburg jest prawie najdroższym miastem w Niemczech. Lecz pomimo wszechotaczającej drożyzny można żyć tanio. Pierwszym sposobem cięć w erasmusowym budżecie jest mieszkanie w akademiku. Jest to znacznie tańsze niż wynajmowanie pokoju na mieście. Akademiki są w wysokim standardzie, czyste i zadbane. Ceny kształtują się w granicach 220-280 euro na miesiąc. Oczywiście, oprócz kosztów są dodatkowe pozytywy mieszkania w akademiku, jak poznawanie nowych ludzi oraz praktyka języka niemieckiego. Cena wynajmu pokoju na mieście wynosi mniej więcej 350-500 euro na miesiąc, przy czym ciężko jest cokolwiek znaleźć, gdyż w Hamburgu z reguły jest to skomplikowane (z powodu małej ilości dostępnych mieszkań).
Jeżeli chodzi o inne wydatki, polecam robić zakupy w Aldim. Jest to najtańszy supermarket, który ma produkty dobrej jakości. Tymi tańszymi marketami są również Penny, Lidl i Netto, a Rewe czy Edeka są droższe (przy czym w Rewe można kupić wiele rzeczy taniej w promocjach).
Gdy znudzi nam się gotowanie w domu, zawsze możemy zjeść coś na mieście. Uniwersyteckie Mensy oferują obiady w granicach 2-3,5 euro, co jest znakomitą ceną. W restauracjach trzeba zapłacić od 5 euro w górę (5 e to zdecydowanie bardzo tanio, trzeba wiedzieć gdzie można znaleźć takie lokale).
Warto zwrócić uwagę na Sport Card, którą można zakupić za 50 euro/semestr. Pozwala ona na uczestnictwo w wielu rozmaitych zajęciach sportowych. Na HafenCity University wraz z przyjazdem trzeba zapłacić 250 euro za bilet na komunikację miejską – jest to zdecydowanie konieczne do normalnego życia w mieście. Dodatkowo w porównaniu z normalną ceną biletu jest to bardzo korzystne. Co więcej, w tej opłacie dostajemy 40 euro na wydanie w uniwersyteckim sklepie papierniczym bądź drukarni.
Sam uniwersytet jest bardzo prostudencki, zajęcia mają zazwyczaj przyjemną atmosferę. Profesorowie są przyjacielsko nastawieni do studentów, w tym Erasmusów. Struktura nauczania jest bardzo otwarta, uczeń ma wiele swobody w doborze zajęć które chce realizować. Zajęcia zmieniają się co semestr, więc prawdopodobnie LA które zrobiliście wyjeżdżając z Polski jest nieaktualne.
Wymiana Erasmus była dla mnie cudownym doświadczeniem. Miałem możliwość poznania wielu ludzi z różnych krajów, poszerzenia swoich horyzontów na nowe doświadczenia oraz otworzenia oczu na sprawy które są tak naprawdę ważne dla mnie.
Oskar Lewandowski
POLITECNICO DI MILANO
Spędziłam w Mediolanie 10 miesięcy. Ale za nim do tego przejdę, myślę że powinnam wspomnieć o Miesiącu, który spędziłam w Sienie podczas kursu językowego EILC. Kursy EILC przysługują studentom, którzy wybierają się „na Erasmusa” w większości krajów ( albo tak mi się przynajmniej wydaje). W każdym razie odbywają się we Włoszech. Są to kursy za na które można otrzymać Erasmusowe dofinansowanie i mają na celu przygotowanie przyszłych Erasmusów językowo na wyjazd. We Włoszech odbywają się kilku (trzech) miejscach. Niestety, trudno jest znaleźć w Internecie jakiekolwiek informacje na ich temat, które byłyby datowane później niż 2008-9. Mimo tego warto sobie zadać trud, popisać, popytać, poszperać i w końcu na tak kurs się zapisać (tu uwaga, jak ze wszystkim trzeba uważać na terminy). Dostałam się na kurs w Sienie (który jak się okazało był najdłuższym i najintensywniejszym kursem), organizowany przez Uniwersytet w Sienie. Przez trzy tygodnie (z ogonkiem) pięć dni w tygodniu miałam sześć do siedmiu godzin zajęć w 10-osobowej grupie, wykłady o kulturze oraz zajęcia z prawidłowej wymowy. W weekendy organizowano nam wycieczki po miasteczkach Toskanii. Kurs zwieńczony był egzaminem (ustnym i pisemnym), którego zaliczenie upoważniało do ubiegania się o dofinansowanie. Zakwaterowanie na czas kursu załatwiałam na własną rękę. Organizatorzy kursu polecili nam kilka miejsc ( w tym akademiki), jednak załatwienie, rezerwacja i opłacenie pozostało w naszej kwestii. Miałam wiele szczęścia, bo miejsce, w którym wylądowałam było zlokalizowane niedaleko serca miasteczka, co nie przeszkadzało mi dochodzić na zajęcia na piechotę razem ze znajomymi, poznanymi na miejscu. Nie chcę się więcej rozwodzić nad tą częścią Erasmusa, mimo że uważam iż dla samego kursu już warto ubiegać się o wyjazd – chodź by na semestr. Siena jest przepięknym miastem, Piazza il Campo co wieczór tętni życiem a w wąskich uliczkach co wieczór odbywają się imprezy organizowane przez kontrady.
Przejdę teraz do kolejnego etapu: Mediolanu. Mediolan jest niesamowitym miastem. Ogromnym, dynamicznie rozwijającym się, jednym ze światowych stolic mody, przepiękną katedrą, niesamowitymi galeriami, wystawami, sklepami, restauracjami, pubami, klubami… Nawet najbardziej wybredny Erasmus znajdzie tu coś dla siebie. Co więcej będzie „tego czegoś” znacznie więcej niż w jakimkolwiek innym miejscu, z kilkoma nielicznymi wyjątkami.
Miasto samo w sobie, niezależnie od uczelni, na której się studiuje, jest bardzo atrakcyjne i przyjazne studentom ( i koszmarnie drogie, mimo ogromnej ilości programów zniżkowych). Bilet miesięczny po wrobieniu karty miejskiej (20 euro), kosztuje jedynie 17 euro miesięcznie, a komunikacja miejska jest bardzo dobrze rozwinięta. Ponadto, rewelacyjnym rozwiązaniem jest rower. Mimo iż dróg rowerowych jest stosunkowo niewiele, to mediolańczycy są przyzwyczajeni do rowerzystów na drogach, miasto jest absolutnie płaskie, klimat cieplejszy. Moja współlokatorka w grudniu zrezygnowała całkowicie z komunikacji miejskiej na rzecz roweru (poza deszczowymi dniami).
Należy jednak pamiętać że, tak jak w każdym mieście są tu dzielnice mniej i bardziej bezpieczne. Osobiście mieszkałam w dzielnicy „ citta studi” (miasteczko studenckie), która była bezpieczna, niedaleko centrum, dobrze skomunikowana (autobus bezpośrednio do centrum, tramwaj bezpośrednio na dworzec, i metro bezpośrednio w obie te destynacje i wszędzie dalej).
Politecnico di Milno, jest ogromną uczelnią z wieloma kampusami. Wydział architektury znajduje się na dwóch z nich: Bovisie i Leonardo. Na pierwszym kampusie, programy zajęć są raczej całoroczne (mimo to można się dogadać) i tylko po włosku, na drugim półroczne we włoski i angielskim. Świadomie wybrałam drugą opcje ze względu na lokalizacje. Znajduje się na wschód od centrum, dalej od rejonów „kolejowych”, bliżej serca miasta i stanowi ogromną dzielnicę studencką. Ponadto oferuje kurs „międzynarodowy” i sporą swobodę Erasmusom. Dzięki temu pracowałam nie tylko z Włochami, ale także z ludźmi z całego świata, oraz uczyłam się nie tylko tego co oferował (bogaty) program, ale także rozwinąć interesujące mnie dziedziny (w pierwszym semestrze było to planowanie przestrzenne).
Jedną z atrakcyjniejszych rzeczy podczas zajęć w których uczestniczyłam, były organizowane przez prowadzących wyjazdy w ciekawe architektonicznie miejsca, w których starli się wynajdować nam działki na projekty w ramach „Design studio” (odpowiednik projektowania architektonicznego), połączone z wykładami na obcych uczelniach. Podczas całego roku, realizowaliśmy tematy z Mediolanu, Kopenhagi i Holandii. Ponadto odbyła się wycieczka do Paryża, której głównym tematem był rozwój przestrzenny miasta.
Jak już wspomniałam Mediolan jest drogim miastem. Nie oznacza to jednak że przy odrobinie wysiłku nie można sobie tam finansowo poradzić. Za przykład mogą służyć cotygodniowe targi uliczne, które się odbywają przynajmniej w 20 -30 miejscach w sercu miasta. Większość z nich jest swego rodzaju hybrydą ubrania + jedzenie. Są także wydarzenia tematyczne jak starocie, książki, biżuteria. Ponadto korzystając ze wszystkich przywilejów Erasmusa (karta Erasmusowi 5 euro), można dołączyć do bardzo wielu wydarzeń organizowanych przez lokalne biura (imprezy z darmowym wstępem, atrakcyjne cenowo wycieczki, wydarzenia sportowe, itp.).
Dzięki swojej wielkości i popularności, w Mediolanie mnóstwo się dzieje. Niezliczona ilość miejsc, w których można zjeść aperitivo, kawiarnie, restauracje, puby, bary, kluby, ale także muzea, galerie, wydarzenia sportowe, tymczasowe stoiska parkowe, oraz ogromne imprezy jak coroczny „design week”.
Suma tych wszystkich atrakcji sprawia że w tym mieście nie można się nudzić. Zwykły spacer od katedry w stronę zamku, albo via Torino pośród niezliczonych witryn sklepowych (których aranżacja urasta do rangi sztuki), dostarcza wielu wrażeń.
Olga Kreft
Wyjazd na Erasmusa jest niesamowitym przeżyciem. W Mediolanie spędziłam jeden rok akademicki i dla niektórych może się wydawać, że to dość długi okres czasu, lecz dla każdego Erasmusa ten czas jest ciągle zbyt krótki. Wyjeżdżając nie znałam za dobrze języka ani miasta, byłam pełna wątpliwości, czy podjęłam dobrą decyzję, lecz wszystkie zostały rozwiane już na początku mojej przygody w Mediolanie.
Podczas pierwszych dwóch tygodni należało dokonać tzw. 'enrolment', czyli zarejestrować się na uczelnię. Następnie został zorganizowany dla wszystkich studentów z wymiany 'Welcome Week', na którym mogliśmy poznać innych studentów, zintegrować się z nimi i poznać zasady panujące na uczelni. Została nam przybliżona kultura i życie we Włoszech, a w szczególności w Mediolanie. Wszyscy byli bardzo pomocni i otwarci na nowe przeżycia. Wszystko to działo się jeszcze we wrześniu przed rozpoczęciem roku akademickiego.
Politecnico di Milano jest bardzo dużą uczelnią. Znajduję się na niej aż 7 kampusów: Milano Leonardo, Milano Bovisa, Piacenza, Mantova, Lecco, Como, Cremona a architekturę można studiować na trzech z nich. Ja byłam w kampusie Leonardo. Jest to bardzo międzynarodowy kampus, dlatego część zajęć odbywała się w języku angielskim, a studenci pochodzili dosłownie z całego świata. W tym roku akademickim uczelnia obchodziła 150 lecie, dlatego można było liczyć na dodatkowe atrakcje z tej okazji. Przez pierwszy miesiąc zajęć wszyscy studenci z wymiany mięli czas na swobodne uczęszczanie na wszystkie zajęcia i dobór ich zgodnie z potrzebami, a każda zmiana musiała być zatwierdzone przez obie uczelnie. Zajęcia odbywały się w dwóch blokach: od 8.30 -9.30 do 13 oraz od 14.15 do 18, lecz należy uzbroić się w cierpliwość, gdyż spóźnienia profesorów są na porządku dziennym. Codziennie od 13-14 była przerwa na lunch. Należy pamiętać o tym, że we Włoszech jest tzw. 'siesta', więc między 13 a 16 większość sklepów i część restauracji była zamknięta, co oznacza, że jedzenie na mieście w godzinach popołudniowych ograniczało się do ściśle określonych godzin. Na uczelni każdy student spędzał dużo czasu w bibliotece, nie tylko poszukując materiałów na zajęcia, lecz również pracując nad projektami grupowymi i wspólnej nauce. Dziekanat, czyli Studesk był czynny codziennie od 9.30 do 12.30 oprócz piątków. Żeby załatwić coś w Studesku należało wziąć odpowiedni numerek, zgodny ze sprawą z jaką przychodziliśmy i poczekać w poczekalni, by po chwili zostać obsłużonym przez miłych, młodych ludzi (często byli to jeszcze studenci). Co do sesji egzaminacyjnej to trwała miesiąc, a podchodzić do egzaminu można było aż czterokrotnie, lecz jeśli wykazało się choć trochę inicjatywy, to z łatwością można było zdać każdy egzamin w pierwszym terminie. We Włoszech mają również inny system oceniania. Najwyższą oceną jest 30L, czyli bardzo dobry z wyróżnieniem, natomiast najniższą zaliczającą oceną jest 18.
Już od pierwszych dni należało się zająć poszukiwaniem mieszkania i współlokatorów, gdyż akademiki są droższą wersją zakwaterowania w Mediolanie oraz nie wolno w nich nocować gości, a wiadomo, że przyjaciele i rodzina starali się przyjeżdżać w odwiedziny.
Jeśli chodzi o życie studenckie, to z pewnością musze wspomnieć o organizacjach działających na uczelni. Poznać można je na Welcome Weeku, a oferta aktywności jest naprawdę szeroka. Już pierwszego dnia wybrałam się do ESN'u (Erasmus Student Network) i poznałam tam wspaniałych ludzi, z którymi później podróżowałam i imprezowałam. Innymi organizacjami były BEST i ESEG, które również dostarczały całe mnóstwo atrakcji. Muszę wspomnieć, że część wycieczek organizowanych przez te organizacje były dofinansowane z uczelni, więc ceny były naprawdę niskie, a na taką wycieczkę dofinansowaną można było pojechać tylko 3 razy w ciągu całej kariery studenckiej, czyli w przypadku Erasmusa w ciągu roku akademickiego lub semestru.
Emilia Wejer
ARCHITEKTUR UND STADTPLANUNG an der UNIVERSITÄT STUTTGART
W roku akademickim 2012/2013 przebywałem na stypendium LLP Erasmus na uczelni Universität Stuttgart w Niemczech. Odbywałem tam studia inżynierskie na kierunku architektura
i urbanistyka, na V i VI semestrze
Do Stuttgartu z Gdańska najłatwiej dotrzeć autobusem. Przejazd w jedną stronę to koszt około 250 zł, czas dojazdu to około 20 godzin. Autobusy kursują codziennie. Ja jednak zdecydowałem się dojechać do Badenii samochodem, ponieważ na stypendium jechałem razem z dwójką innych studentów z Gdańsk. W tej sytuacji była to najtańsza i najwygodniejsza opcja.
Semestr zimowy zaczyna się w połowie października, jednak większość osób zobowiązana jest wziąć udział w intensywnym kursie języka niemieckiego, który trwa 5 tygodni i rpzpoczyna się na początku września. Z udziału w kursie zwalnia potwierdzenie znajomości języka niemieckiego na poziomie min. C1. Koszt kursu to 180 EUR, zajęcia odbywają się codziennie w dwóch turach, rannej
i popołudniowej, czas zajęć to 5 godzin. Ja kurs językowy odbyłem i polecam wszystkim tę opcję. Cena 180 EUR za 5 tygodni nauki języka z niemieckimi nauczycielami akademickimi to naprawdę niepowtarzalna okazja.
Po przyjeździe do Stuttgartu na początku września należy udać się do działu International Affairs, który znajduje się w dzielnicy Vahingen. Vahingen to miasteczko uniwersyteckie, które znajduje się w dość odległej od centrum dzielnicy miasta. Tam mieści się większość wydziałów oraz akademików. Pracownicy International Affairs informują o tym, co krok po kroku należy zrobić, żeby zakończyć proces rekrutacyjny, gdzie założyć niemieckie konto bankowe, w którym urzędzie należy się zameldować, gdzie znajdują się oddziały AOK, itd.
Znalezienie mieszkania w Stuttgarcie nie jest łatwe. Najbardziej popularnym rozwiązaniem są mieszkania typu WG (Wohngemeinschaft), czyli (najczęściej prywatne) mieszkania lub często całe kamienice zamienione na coś w rodzaju akademika: prywatne pokoje ze wspólna kuchanią i łazienką, a czasem salonem. Istnieje kilka stron, na których znaleźć można sporo ofert, niestety nie jest łatwo otrzymać jakąkolwiek odpowiedź, np. wg-gesucht.de, wohngemeinschaft.de. Poważnym utrudnieniem może być brak dobrej znajomości języka niemieckiego, ja osobiście wysłałem około 50 zapytań o mieszkania lub WG i jedyne trzy odpowiedzi jakie otrzymałem to „niestety szukamy jedynie niemieckich studentów”. Mieszkania w Stuttgarcie nie należą również do tanich, przeważnie koszt wynajmu pokoju dla jednej osoby to od 350 do 400 euro.
Opcją, którą gorąco polecam jest znalezienie na okres pierwszych dni w Stuttgarcie kogoś przez Couch Surfing. Jest to najlepsza możliwość szybkiego poznania miasta. Ja osobiście dzięki takiemu właśnie rozwiązaniu znalazłem doskonałe mieszknaie w dzielnicy Stuttgart-West, ponieważ osoba do której przyjechałem na CS, podczas mojego pobytu znalazła nowe mieszkanie
i zaproponowała, żebym jej mieszkanie przejął. Oczywiście to zasługa tylko i wyłącznie szczęścia, ale dzięki tym kilku pierwszym dniom dowiedziałem się bardzo dużo o Stuttgarcie, miejscach do których warto chodzić, imprezach, uczelni, itd. Osobiście nie polecam mieszkania na kampusie w Vahingen. Jest to samowystarczalna dzielnica oddalona od centrum, przypominająca małe miasteczko. Studiując i mieszkając w Vahingen nie można powiedzieć, że studiuje się w Stuttgarcie. Chyba, że ktoś lubi klimat imprez studenckich, imprez erasmusowskich i przebywania 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu w towarzystwie samych studentów; wtedy jest to miejsce idealne.
Wydział Architektury i Urbanistyki na Universität Stuttgart uważany jest za najlepszy w Niemczech. Jest jednym z niewielu wydziałów Universität Stuttgart, które mieszczą się w starym kampusie w Stadtmitte, położonym w samym centrum miasta. Gmach główny wydziału to dziesięcio kondygnacyjny budynek. Na każdym piętrze mieści się inny Instytut (odpowiednik katedry). Każdy Instytut charakteryzuje się innym podejściem do architektury lub specjalizuje się w konkretnej jej dziedzinie. Pierwszego dnia semestru ma miejsce prezentacja projektów. Każdy z profesorów przedstawia ofertę projektów swojego Instytutu na dany semestr. Łącznie wszystkich projektów do wyboru jest około 25-30, rekrutacja na projektowanie odbywa się tego samego dnia po południu drogą internetową wg. zasady kto pierwszy, ten lepszy. Wyniki rekrutacji już następnego dnia rano wiszą w hallu gmachu głównego wydziału. Oczywiście zawsze przez pierwsze dni semestru część osób zmienia projekty, rezygnuje itd. Także listy pierwszej rekrutacji nie są listami ostatecznymi. Ja np. nie zdążyłem założyć internetowego konta na uczelni przed rozpoczęciem semestru i nie mogłem wziąć udziału w internetowej rekrutacji, ale nie było problemem zapisanie się na projektowanie później bezpośrednio na pierwszych zajęciach u prowadzącego.
Dodatkowo przed rozpoczęciem semestru, każdy student otrzymuje bezpłatnie książkę zawierającą zestawienie wszystkich przedmiotów na dany semestr. Teoretycznie pierwszy tydzień semestru polega na wybieraniu sobie przedmiotów. Oferta jest bardzo szeroka, studenci Erasmusa mają pełną dowolność wyboru. W praktyce nawet po trzech tygodniach od rozpoczęcia zajęć, można się jeszcze zapisać na wybrane seminarium, wszystko zależy od prowadzącego.
Różnorodność przedmiotów jest ogromna, dotyczy to zarówno projektów jak i seminariów. W ramach projektu można zarówno obliczać skomplikowane lekkie konstrukcje stalowe w instytucie ITKE jak i tworzyć stalową rzeźbę w skali 1:1 w Instytutcie IDG. Instytut ICD np. specjalizuje się w projektowaniu parametrycznym i technikach komputerowych. Oferują seminaria, podczas których można nauczyć sie podstaw programów takich jak Revit czy Grasshopper dla Rhino. Ja na semestrze zimowym uczestniczyłem w seminarium z podstaw Phytona w Rhino. Profesorami instytutów są często światowej sławy architekci, tacy jak np. Prof. Achim Menges z instytutu ICD, Prof. Stefan Behing (instytut IBK2), jeden z czołowych architektów w pracowni Foster+Partners, czy Prof. Franz Pesch z instytutu urbanistyki (IS). Ja na obu semestrach robiłem projekt w instytucie IRGE, były to projekty bardzo koncepcyjne. IRGE polecam wszystkim, atmosfera pracy jest świetna, zarówno prowadzący jak i profesorowie to przemili ludzie, nie ma problemu z konsultowaniem się po angielsku, można nauczyć się tu zupełnie innego niż w Polsce podejścia do architektury.
Zaliczenia seminariów odbywają się zazwyczaj na zasadzie mniejszych prezentacji w trakcie semestru i prezentacji końcowej. Ponieważ moja znajomość niemieckiego nadal jest znacznie gorsza od znajomości języka angielskiego, zawsze pytałem o możliwość prezentowania po angielsku i nigdy nie było to problemem. Prawie wszyscy prowadzący i studenci bardzo dobrze mówią po angielsku, część przedmiotów jest prowadzona tylko w tym języku. Prezentacje końcowe projektów zawsze odbywają się na zasadzie obrony. Każde piętro głównego budynku wydziałowego posiada przestrzeń wystawową na całej długości korytarza. Na wszystkie prezentacje końcowe, które się tam odbywają przychodzą prowadzący, profesor z danego instytutu oraz goście, często profesorowie z innych instytutów, ale również architekci spoza uczelni. W IRGE, w którym ja oddawałem oba moje projekty, po prezentacjach końcowych na koszt uczelni poszliśmy na kolacje z prowadzącymi. Nie jest to jednak zasada, wszystko zależy od instytutu i prowadzących.
Każdy student może otrzymać od uczelni miejsce w Arbeitsraumie. Są to pomieszczenia do pracy, w których każdy dostaje swoje biurko. Można w nich przebywać 7 dni w tygodniu 24 godziny na dobę. Część studentów na czas trwania semestru znosi tam swoje komputery, monitory, ekspresy do kawy, drukarki, lodówki, mikrofalówki i inne gadżety, jak również wszystkie materiały i narzędzia do makiet nagromadzone przez poprzednie semestry. W trakcie semestru dla większości studentów to drugi dom. Prawie cały gmach K4 wydziału architektury jest przeznaczony właśnie na potrzeby tych pomieszczeń.
W tym samym gmachu mieści się również CasinoIT, pracownia komputerowa, dostęna dla studentów przez cały tydzień, od rana do północy, a pod koniec semestru, kiedy pracy jest więcej, nawet przez całą dobę. Uczelnia zapewnia w Casino kilkadziesiąt stanowisk komputerowych, znakomita większość z nich to najnowsze komputery iMac 27”. Znajduje się tam również CasinoPLOT, w którym do dyspozycji studentów są trzy plotery, drukujące plansze do formatu A0. Koszt wydruku są znacznie wyższe niż w Polsce, natomiast znacznie niższe niż w innych punktach druku w Stuttgarcie. Dla przykładu, koszt wydruku jednego arkusza A1 na papierze 90g w kolorze to 5EUR. Znajduje się tam rówież ploter 3D, ale koszty wydruku odstraszają. W Casino studenci mogą wypożyczyć też (za darmo) różnego rodzaju sprzęt elektroniczny, kamery, profesjonalne aparaty cyfrowe, obiektywy, monitory, ale również maszyny do cięcia styroduru i narzędzia takie jak wiertarki itp. W gmachu głównym wydziału znajduje się Holzwerkstatt, w którym znajdują się różnego rodzaju maszyny do obróbki drewna, trzy laserplotery i jeden schneidenploter do cięcia cieńkich materiałów pod makiety. Ceny nie są dramtycznie wysokie, 20 min korzystania z laseru to koszt 5 EUR.
Ogromną zaletą studiowania w Stuttgarcie jest bardzo duża ilość pracowni architektonicznych, w których stosunkowo łatwo znaleźć płatną praktykę na okres 5 lub 6 miesięcy. W Niemczech obowiązkowe jest odbycie półrocznej praktyki w ramach jednego semestu studiów, jest to traktowane jako przedmiot zaliczany na 30 ECTS. Pracownie nie przyjmują więc raczej na okres krótszy. Dlatego jeżeli wybrane przedmioty nie wymagają obecności na uczelni codziennie, jest to szansa na zarobienie pieniędzy i zdobycie bezcennego doświadczenia. Ja osobiście nie byłem w stanie pogodzić zajęć w trakcie semestru z odbywaniem praktyki, ale koledze z Poznania się to udało. Z tego co zdążyłem się zorientować, niektóre pracownie płacą nawet 1000 EUR miesięcznie za prace na stanowsiku praktykanta.
Zarówno na kampusie Stadtmitte jak i Vahingen znajduje się Mensa, czyli stołówka. Jest to najtańsza opcja na zjedzienie posiłku w ciągu dnia na uczelni, niestety pracuje jedynie od 11.30 do 14.15. Większość dań obiadowych kosztuje około 2,50 EUR. Jedzenie to nie jest najlepsze, ale nieporównywalnie tańsze z innymi lokalami w mieście. Ceny w sklepach nie są znacznie wyższe od tych w Polsce, szczególnie jeśli zakupy robi się w sklepach typy dyskont.
Semestr zimowy trwa od połowy października do początku lutego, z przerwą świąteczną. Następny zaczyna się dopiero na początku kwietnia, co oznacza, że jeżeli wszystkie zaliczenia, projekty czy prezentacje zakończy się zaraz pod koniec semestru, ferie zimowe trwają 2 miesiące. Semestr letni kończy się zazwyczaj w drugiej połowie lipca.
Najlepszą opcją na poruszanie się po Stuttgarcie w mojej opinii jest rower. Trzeba mieć jednak na uwadze fakt, że miasto jest bardzo górzyste. Mieszkając w centrum, które położone jest w dolinie, rower to najlepszy środek transportu. Natomiast dojazd do dalszych dzielnic, leżących na wzgórzach ponad centrum jest wyzwaniem. Ponieważ dojechałem na miejsce samochodem, nie miałem problemu z przetransportowaniem swojego roweru do Niemiec. Natomiast kolega z Polski, który również zabrał ze sobą rower, dojeżdżał na miejsce autobusem. Samochodu na miejscu raczej nie używałem, przydał się kilkakrotnie ponieważ często w ramach projetu lub seminarium organizowane są wycieczki, często lokalizacje projektów znajdują się w innym mieście, czasem innym państiwie. Ponieważ mój pierwszy projekt był zlokalizowany w Berlinie, a drugi w Nantes we Francji, najtańszą opcją dojazdu był dojazd samochodem. Uczelnia zwraca część lub całość kosztów za paliwo oraz funduje zakwaterowanie na miejscu. Samochód stanowi również kłopot na miejscu, ponieważ w Stuttgarcie w dzielnicach leżących blisko centrum znalezienie ulicy pozwalającej na bezpłatne parkownie jest bardzo trudne. Miasto posiada bardzo dobrą komunikacje miejską, która niestety jest też bardzo droga. Koszt jednego przejazdu S-Bahnem, U-Bahnem lub autobusem w pierwszej strefie miasta to 2,30 EUR. Całodzienny bilet kosztuje 6,30 EUR, miesięczny około 60 EUR.
Podsumowująć, wybór Stuttgartu uważam za bardzo udany, polecam to miejsce wszystkim studentom architektury, ponieważ daje ono niesamowite możliwości rozwoju. Uczelnia posiada świetne zaplecze, profesorowie to znani, aktywnie pracujący w zawodzie architekci, których pracownie mają oddziały na całym świecie. Miasto może nie urzekać pięknem od pierwszego wejrzenia, ale daje możliwości znalezienia dobrej pracy, a jeśli lepiej się je pozna, może się bardzo podobać.